Pałac Kultury i Nauki jaki jest, każdy widzi. Jedni nazywają go radzieckim stemplem, wypalonym siłą na polskiej ziemi symbolem dominacji wrogiego mocarstwa, inni powiedzą, że jest pomnikiem minionej epoki i świadectwem trudnej, ale jednak naszej historii. Są tacy, co chcieliby go zburzyć i wymazać wszystko to, co kiedyś reprezentował, inni postulują jego ochronę jako ważnego zabytku. Jego przeciwnicy zarzucają mu radziecki rodowód, obrońcy przypominają o amerykańskich i polskich inspiracjach. Każdy ma swoją własną opinię na jego temat, ale warto wiedzieć, skąd się naprawdę wziął PKiN.
Ósma Siostra
Na wstępie wypada zaznaczyć, że Pałac Kultury i Nauki nie jest jakiś szczególnie wyjątkowy. Budynków przypominających go jest na świecie całkiem dużo, podobne w stylu są m.in. powojenne drapacze chmur w Rydze czy Kijowie, ale najbliższe mu architektonicznie to tzw. Siedem Sióstr z Moskwy. To zwyczajowa nazwa nadana siedmiu moskiewskim drapaczom chmur o podobnym do naszego PKiN-u wyglądzie, które powstały w latach 50. XX wieku na osobiste polecenie Józefa Stalina, w celu uczczenia 800-lecia istnienia Moskwy (po jednym wieżowcu na każde stulecie). Dlaczego jest ich więc siedem? Otóż dlatego, że ósmego nigdy nie udało się dokończyć.
Administracyjny budynek w Zarajde projektu Dmitrija Czeczulina miał mieścić Ministerstwo Ciężkiej Inżynierii Mechanicznej, osiągając wysokość aż 275 metrów i być najwyższym z „Wieżowców Stalina” w Moskwie. Jego wizualizacja trafiła nawet na jeden z limitowanych znaczków pocztowych z lat 50, przedstawiających moskiewskie Siostry, których seria składała się oczywiście z ośmiu egzemplarzy. Jednak z powodu trudnych warunków hydrogeologicznych prace na budowie Ósmej Siostry bardzo się opóźniały, a po śmierci Stalina główny architekt Czeczulin popadł w konflikt z kolejnym przywódcą ZSRR, Nikitą Chruszczowem, przez co budynek nigdy nie powstał. Tym sposobem stanęło na Siedmiu Siostrach, a radziecka myśl techniczna po raz kolejny stała się tematem złośliwych żartów, m.in. o tym, że Rosjanie nie potrafią liczyć do ośmiu. Niemniej jednak pewne cechy tego projektu zostały przeniesione do warszawskiego PKiN-u.
Inspired by USA…
Mimo że oficjalnie ZSRR odcinało się od zachodnich wzorców, Stalin pragnął sprowadzić klimat Nowego Jorku do Moskwy, dlatego wszystkie z Siedmiu Sióstr czerpią z popularnego na Manhattanie stylu art déco i bezpośrednio nawiązują do tak słynnych przedwojennych wieżowców, jak Empire State Building (ukończony w 1931 roku) czy Chrysler Building (1930 rok). Na pierwszy rzut oka może się to wydawać mało czytelne, ale Pałac Kultury i Nauki również sięga właśnie do amerykańskiej architektury. Co więcej, można przypuszczać, że to amerykańskie wpływy były kluczowe ze dla głównego architekta PKiN – Lwa Rudniewa, ponieważ wszystkie moskiewskie Siostry i warszawski Pałac powstawały w tym samym czasie, nie było więc mowy o radzieckich nawiązaniach.
Specyficzna, warstwowa sylwetka, masywna u podstawy, zwężająca się do góry aż po czubek zakończony iglicą, bogate zdobienia o złożonej symbolice, a nawet charakterystyczne materiały elewacyjne to właśnie elementy zaczerpnięte prosto z amerykańskiego art déco. Zresztą Lew Rudniew w latach 30. zwiedzał Stany Zjednoczone i głośno mówił o tym, że zachwycił się tamtejszą architekturą. Ten zachwyt nietrudno zauważyć w jego twórczości, bo podobieństwa są wręcz uderzające. Wystarczy porównać inne dzieło Rudniewa, gmach Uniwersytetu Łomonosowa w Moskwie, do nowojorskiego budynku Manhattan Municipal Building z 1912 roku. Warszawski Pałac również posiada daleko idące amerykańskie inspiracje, w tym wypadku sięgające aż do Cleverland w stanie Ohaio, gdzie sylwetka tamtejszego wieżowca Terminal Tower z 1920 roku łudząco przypomina PKiN.
…Made by USSR
Pomimo tych wszystkich amerykańskich inspiracji ocierających się wręcz o plagiat, nie da się ukryć, że Pałac Kultury i Nauki to budynek na wskroś radziecki. Sam jego styl – realizm socjalistyczny, wymyślono w ZSRR i został narzucony Polsce w 1949 roku jako obowiązująca doktryna architektoniczna. Ten tzw. socrealizm miał tworzyć architekturę narodową w formie i socjalistyczną w treści, czyli odpowiadać na pragnienia i potrzeby nowego, socjalistycznego człowieka. Trudno też negować, że dar dla narodu polskiego, jakim był PKiN, był darem wciśniętym na siłę. Miejsce wybrano bez żadnego poszanowania dla zniszczonej, przedwojennej tkanki miejskiej, bezpowrotnie likwidując całe ulice i niemal 80 kamienic. Architekt był radziecki, styl był radziecki i patron był radziecki, bo przecież przez długie lata Pałac Kultury i Nauki nosił imię Józefa Stalina.
Nawet robotnicy, którzy wybudowali Pałac w Warszawie, byli przywiezieni z ZSRR. To właśnie dla nich wybudowano całe osiedle, nazwane Osiedlem Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Dziś mieści się na Bemowie i nosi nazwę po prostu Osiedle Przyjaźń, będąc jednym z bardziej urokliwych miejsc na mapie Warszawy, ale gdy powstawało, było odgrodzonym od miasta drutem kolczastym samowystarczalnym miasteczkiem, z własną kotłownią, kinem, sklepami i biblioteką, przez co stanowiło niemalże sowiecką enklawą w polskim państwie. Tempo robót radzieckich robotników było więcej niż imponujące, bo Pałac Kultury został wzniesiony w zaledwie trzy lata. Po tym okresie Osiedle Przyjaźń zostało przekazane Ministerstwu Szkolnictwa Wyższego i zmienione w największy warszawski akademik, a funkcję tę pełni do dziś (przynajmniej częściowo).
Assembled in Poland
Pałac Kultury i Nauki jednak różni się nieco od radzieckich Sióstr czy amerykańskich wieżowców stylu art déco. Można zaryzykować stwierdzenie, że jest ładniejszy od wszystkich swoich moskiewskich odpowiedników i ma w sobie coś nietypowego. Główny postulat socrealizmu zakładał, że architektura ma być narodowa w formie – i tak też próbowano zrobić w przypadku PKiN. Architektów i projektantów z ZSRR zabrano na wycieczkę po najważniejszych zabytkach architektury w całej Polsce. Efektem tego są drobne detale, które mogą umknąć większości obserwujących, ale niewątpliwie zaczerpnięte są z polskiej architektury. Przykładowo charakterystyczne attyki wieńczące każdy z poziomów Pałacu są wprost przeniesione z kamienic różnych polskich miast, m.in. z Kazimierza Dolnego. Inna sprawa, że zostały mocno przeskalowane.
To również Polakom Pałac zawdzięcza swoją wyjątkową na tle moskiewskich odpowiedników cechę – smukłość. Podobno wysokość Pałacu była ustalana przez eksperyment z balonem: architekci ustawili się po drugiej stronie Wisły i z daleka obserwowali balon przywiązany do samolotu, który miał pokazywać, jak wysoko będzie sięgał nowy budynek. To właśnie wtedy Józef Segalin, naczelny architekt Warszawy, miał przekonać Lwa Rudniewa do podwyższenia wysokości PKiN z około 100 do aż 237 metrów.
Istnieją również przypuszczenia, że PKiN jest kopią polskiego przedwojennego projektu. Dowodzić tego miała fotografia wykonana 1936 roku, przedstawiająca ówczesnego prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego i prezydenta RP Ignacego Mościckiego, stojących nad makietą do wystawy pt. „Warszawa przyszłości”. Jednym z elementów wielkiej makiety był budynek łudząco podobny do obecnego Pałacu Kultury i Nauki. Miał to być jeden z wariantów projektu pochodzącego z 1934 roku tzw. „Wieży Niepodległości”, czyli wysokiego na ponad 200 metrów wieżowca w stylu art déco, autorstwa Juliusza Nagórskiego, który planowano umieścić po praskiej stronie Warszawy w pobliżu dzisiejszego Ronda Waszyngtona. Nie ma dowodu, że Lew Rudniew widział ten projekt i do niego nawiązywał, ale podobieństwo jest uderzające.
Nasz czy nie nasz?
Pałac Kultury i Nauki ma w sobie zarówno cechy amerykańskie, sowieckie jak i typowo polskie. Niezależnie jednak od jego pochodzenia w 2007 roku został uznany za zabytek, ponieważ według konserwatora „posiada wartość historyczną, artystyczną i związaną z nimi wartość naukową, co oznacza, że jego zachowanie leży w interesie społecznym”. Przede wszystkim jest idealnym przykładem charakterystycznego stylu jakim był socrealizm, więc nawet tylko z tego powodu zgodnie z doktryną konserwatorską powinien być objęty ochroną. Stanowi jednocześnie symbol radzieckiej dominacji nad Polską, warto jednak mieć na uwadze bogactwo nawiązań i inspiracji daleko wykraczających poza radziecką architekturę. Jednak najważniejsze pytanie dotyczące PKiN-u nie powinno dotyczyć jego przeszłości, lecz teraźniejszości i przyszłości: czy Pałac nadal spełnia swoją funkcję? Czy dalej jest symbolem miasta i służy oraz będzie jeszcze długo służyć jego mieszkańcom, czy może tylko przeszkadza, nie pozwalając na stworzenie centrum miasta z prawdziwego zdarzenia? Czy się w ogóle podoba warszawiakom, nawet pomimo jego historii? I czy mamy naprawdę jakiś lepszy pomysł na to miejsce niż PKiN?
Tekst: Artur Brzozowski