PKP PLK odwołała się od decyzji dzielnicy, która nie wyraziła zgody na wycinkę 3200 drzew w sąsiedztwie warszawskich Odolan. Samorządowe Kolegium Odwoławcze nie zgodziło się z decyzją władz Woli.
Od dwóch lat władze Woli zabiegały, by planujące wycinki na terenach kolejowych sąsiadujących z Odolanami spółki kolejowe musiały w zamian za usuniętą zieleń, uzupełnić miejski zasób drzew i krzewów. – Zieleń w mieście jest na wagę złota, rozumiemy potrzeby inwestycyjne kolei, dlatego zależało nam, na zobowiązaniu inwestora do nasadzenia drzew w zamian za te, które będzie musiał wyciąć – mówi Krzysztof Strzałkowski, burmistrz Woli. Sprawa jest tym istotniejsza, że plany spółek kolejowych dotyczą kilku tysięcy drzew. –Zależało nam na dosadzeniu drzew w okolicy i ograniczeniu planowanej wycinki do minimum. Oczywiście w taki sposób, żeby nie zakłócić rozbudowy Dworca Zachodniego – dodaje Strzałkowski. Dlatego dzielnica, wydając negatywną odpowiedź na wniosek PKP PLK, zwracała uwagę na niedokładną inwentaryzację drzew i brak nasadzeń. Od tej decyzji odwołał się inwestor. W ubiegłym tygodniu jego opinię podzieliło Samorządowe Kolegium Odwoławcze. – Zdaniem SKO przepis, który wskazuje, że w odległości 6 metrów od torów nie powinno być drzew, pozwala na zrealizowanie planów spółki, bez konieczności realizacji nasadzeń zastępczych – denerwuje się Strzałkowski.
W trosce o utratę terenów zielonych, które są licznie odwiedzane przez spacerowiczów, swój sprzeciw dla planów kolejarzy wyrazili także Radni Dzielnicy Wola. W październiku 2020 r. przegłosowali oni uchwałę, która wzywa kolej do modyfikacji swoich wniosków i przeprowadzenie nasadzeń zastępczych. – Wycinka tak dużej ilości drzew będzie wielką szkodą dla środowiska i mieszkańców - podsumowuje Ewa Statkiewicz, Przewodnicząca Rady Dzielnicy.