Kierunki rozwoju Warszawy. Z architektem Jackiem Świderskim rozmawia Tomasz Reich.
W ostatnich dwudziestu latach Warszawa przeszła ogromną transformację. Mieszkańcy zyskali między innymi Bulwary Wiślane, wiele muzeów oraz nowe wieżowce. A rozwój trwa dalej. Jak na te procesy patrzy wybitny polski architekt, współautor m.in. Q22, DH VITKAC, zespołu budynków WTW i The TIDES, zespołu biurowego SPARK czy też główny projektant Roma Tower, Jacek Świderski? O pozytywnych zmianach w stolicy rozmawia Tomasz Reich.
Tomasz Reich (TR): Jacku, Twoje portfolio jest bogate w naprawdę udane projekty. Który z nich jest Twoim ulubionym?
Jacek Świderski (JŚ): To prawda, powstało już wiele budynków, których jestem współautorem. Najbliższe mi są te, które można określić mianem ponadczasowych. To przede wszystkim wieżowiec Q22 oraz Dom Handlowy VITKAC przy ul. Brackiej w Warszawie.
TR: Tak właśnie przewidywałem! Jak czujesz się z tym, że niektóre ze współtworzonych przez Ciebie projektów powstały na miejscu innych budynków?
JŚ: Zastępowanie starych budynków nowymi to naturalny proces. Dzieje się tak już nawet w przypadku inwestycji z lat 90. Był to okres bardzo chaotycznego rozwoju architektury, często nadmiernie ozdobnej, zbyt obfitej w środki wyrazu. Wiele obiektów z tego okresu ma w sobie za dużo pomysłów. Typowy postmodernizm był swojego rodzaju układanką – jak zamki z klocków. Natomiast architekturze końcówki XX wieku w wielu sytuacjach brakowało powściągliwości. Sam wtedy jeszcze dużo się uczyłem. Aktualnie podejście do projektowania jest znacząco inne. Projekty architektoniczne powinny podążać za zmianami cywilizacyjnymi, ale nie powinny ulegać chwilowym modom.
TR: Jednym z budynków, który w moim odczuciu, wyprzedził swoje czasy jest Focus przy al. Armii Ludowej, niedaleko Pola Mokotowskiego i Twojej alma mater. W jaki sposób osiągnięto taki efekt?
JŚ: To jeden z pierwszych budynków, w którego powstawaniu brałem udział. Był to bardzo nowatorski projekt – wyznaczył on nowe trendy, według których powstawały kolejne biurowce. Warto wspomnieć tu chociażby o jego elastyczności i zdolności do przekształceń. To cecha współczesnych inwestycji biurowych, dostosowywanych na bieżąco do aktualnych kierunków rozwoju i potrzeb najemców. Wcześniej z biurowców korzystały jedna lub dwie organizacje, budynki składały się z pokojów-gabinetów pracowników i krętych korytarzy. Focus uwzględnia natomiast dużą przestrzeń otwartą, której kiedyś brakowało. Był swego rodzaju rewolucją i dodał odwagi innym projektantom do zmieniania Warszawy.
TR: Pozostając w obszarze budynków biurowych. Jesteś też współautorem projektu na wskroś XXI-wiecznego. Mam tu na myśli Q22. Czemu zawdzięcza on swoją bryłę?
Tworząc elewację Q22 szukaliśmy ponadczasowej formy. Analizowaliśmy kilka różnych koncepcji, a następnie trzy z nich zaprezentowaliśmy inwestorowi. One miały ten sam gabaryt – to wynikało z otrzymanych warunków zabudowy – różniły się jednak pomiędzy sobą. Jedna z nich była bardzo powściągliwa, dość tradycyjna – ze znaczną przewagą ścian nad szybami, natomiast kolejna – nieco „szalona”, bardzo współczesna, z zaokrąglonymi kształtami. W tamtym czasie mógłby to być niezwykle nowoczesny projekt, który jednak szybko by się zestarzał. Ostatecznie wygrała propozycja, którą osobiście preferuje i jestem z niej bardzo dumny. Zdążyła się już wpisać w panoramę warszawskiego Śródmieścia, stanowiąc 155-metrową dominantę, nawiązującą do struktury kryształu kwarcu. Docenili ją Warszawiacy i międzynarodowi eksperci, przyznając wiele różnorakich nagród.
TR: Jednak Q22 można odbierać inaczej oglądając go z mostu Siekierkowskiego, okolic Stadionu Narodowego czy Górki Szczęśliwickiej.
JŚ: Budynek wysokościowy w centrum miasta zawsze jest „wydarzeniem”, będzie oglądany z wielu stron i perspektyw, z bliska i z daleka.. Każde z tych spojrzeń uwzględniliśmy w naszych analizach. Forma budynku spełniająca kryteria piękna to jednak nie wszystko. Elegancka, ponadczasowa forma ma przede wszystkim służyć ludziom – w tym przypadku najemcom i pracownikom oraz użytkownikom przestrzeni wspólnych. Kolejny aspekt, który musimy brać pod uwagę to efektywność zagospodarowania obszaru. Te czynniki trzeba zawsze wyważyć.
TR: W przygotowaniu jest Twój kolejny projekt dominanty. Czy Roma Tower będzie bardzo różnić się od tego, co jest dostępne w Internecie?
JŚ: Tak. To nad czym teraz pracuję, a dotychczasowe wizualizacje, to dwa różne budynki. Wierzę, że zdecydowanie na korzyść tego, który powstanie (śmiech). Więcej jednak nie mogę zdradzić. To już decyzja inwestora, kiedy przedstawi projekt.
TR: To niejedyny projekt, nad którym teraz pracujesz. Słyszałem, że planowane jest zagospodarowanie terenu po dawnym Pasażu Simonsa, przy ul. Długiej, nieopodal Arsenału. Czy możesz powiedzieć coś więcej o tej inwestycji? Przed wojną stał tam stosunkowo wysoki budynek, szczególnie jak na tę część miasta.
JŚ: Sąsiednia, kameralna zabudowa sięga dziś ok. 18-20 metrów, a czyta się ją jako niższą, ze względu na wysokie, spadziste dachy. Nowy projekt nawiąże do sąsiedniego budynku, autorstwa architekta Jakuba Wacławka. Zapewniam, że będzie to jedna z najbardziej luksusowych inwestycji mieszkaniowych w Polsce.
TR: Z jakich materiałów zostanie wykonana elewacja? Kamień, szkło… a może jeszcze inne?
JŚ: Elewacja będzie powściągliwa, jednak z wyrazistym detalem. Kamienna , ale inaczej, z dużą ilością szkła, ale w tle. Takie połączenie da nową jakość i podkreśli elegancki charakter inwestycji.
TR: To odwrotne podejście niż w przypadku projektowania wieżowców. Te powstają obecnie przede wszystkim ze szkła. Czy Twoim zdaniem jest szansa, że się to zmieni? Na przykład w Nowym Jorku w wiele wieżowców jest głównie z kamienia.
JŚ: Trudno mi to ocenić. Nowy Jork wydaje się mało szklany, bo wiele tamtejszych wieżowców ma nawet 90 czy 100 lat. Wtedy nie znano technologii tworzenia budynków wysokościowych z szklanymi elewacjami. Zmiany zaczęły się ok. lat 70., a dziś w znacznej mierze szklane są zarówno biurowce, jak i budynki mieszkalne. Mam tu na myśli na przykład apartamentowce, które wyrosły w pobliżu Central Parku – tzw. Billionaires’ Row. Ogromne połacie szyb przeplatają się z nieprzejrzystymi ramami konstrukcji, która umieszczona została na zewnątrz budynków z uwagi na ich smukłość.. W przypadku budynków o wysokości znacznie przekraczającej 300 metrów musi być ona potężna.
TR: A wracając do Warszawy. Czy uważasz, że stolica ma szansę na podobny kierunek rozwoju – to znaczy – coraz wyżej? A może to Varso (310 m) powinien pozostać najwyższym budynkiem w mieście?
JŚ: Nie, według mnie nie powinniśmy wyznaczać sobie takich blokad rozwoju. W ciągu ostatnich dwóch dekad Warszawa stała się miastem wyjątkowym w skali całego regionu. Niewiele jest miast w Europie Środkowo-Wschodniej, które mogą poszczycić się podobną panoramą wypełnioną wieżowcami. Budynki bardzo wysokie, rzędu 300 – 400 metrów muszą mieć również uzasadnienie ekonomiczne. A moim zdaniem niewykluczone, że w przyszłości będą one koniecznością. Wystarczy spojrzeć na rozwój miasta. Władze Warszawy robią dużo pozytywnych rzeczy, jak przekształcanie Śródmieścia w bardziej przyjazne ludziom. Myślę, że wielu Warszawiaków jest dumnych z tego, jak stolica wygląda i jak się rozwija.
TR: A co jeszcze należałoby zrobić, aby Śródmieście było centrum „z prawdziwego zdarzenia”?
JŚ: Tworzenie prawdziwego centrum w Centrum bardzo wesprze zagospodarowanie placu Defilad oraz rewitalizacja zaniedbanych przestrzeni w sercu stolicy. Potrzeba więcej zieleni, uliczek, przy których pojawią się kawiarnie i restauracje – gdzie będzie można usiąść. Tam naturalnie pojawią się ludzie.
TR: Czyli stawiasz na rewitalizację?
JŚ: Tak, sens przywracania miastu i jego mieszkańcom zdegradowanych terenów, na przykład pofabrycznych potwierdziło między innymi Centrum Praskie Koneser. Ten kierunek rozwoju realizuje też inny projekt, który aktualnie współtworzę – Drucianka Campus na warszawskiej Pradze, w sąsiedztwie Dworca Wschodniego. W dawnej Fabryce Drutu, Sztyftów i Gwoździ zaprojektowaliśmy innowacyjny kampus mixed-use. Zabytkowe zabudowania zostaną odrestaurowane i uzupełnione nowoczesną, lekką architekturą, a cały teren fabryki zostanie przekształcony w atrakcyjną wizualnie przestrzeń, pełną zieleni i miejsc do wypoczynku. Życie będzie się tu toczyło zarówno w godzinach pracy, jak i poza nimi.
TR: Mówiąc o przemianach centrum nie wspomniałeś o handlu. Gdzie widzisz jego miejsce? Powinien on znaleźć się na ulicach handlowych czy w takich miejscach jak współprojektowany przez Ciebie Dom Handlowy VITKAC?
JŚ:Ktoś mógłby powiedzieć, że w Śródmieściu mamy przecież galerie handlowe. Jednak dom handlowy to zupełnie inna skala, bardziej „miejska”. Dawniej takie „minigalerie” naturalnie łączyły się z ulicami handlowymi. To jest dobry punkt odniesienia. Do dziś właśnie w ten sposób wygląda handel w innych europejskich stolicach, np. w Londynie, Paryżu czy Madrycie.
TR: Warszawa za dekadę – jakie to będzie miasto z Twojej perspektywy?
JŚ: Wierzę, że Warszawa za dekadę będzie dużo lepszym miastem. Trzymam kciuki za wszystkie projekty przemian Centrum, w szczególności za zagospodarowanie placu Defilad. Połączenie tego terenu z ul. Złotą, Zgody, Emilii Plater da impuls, aby pojawiali się tam ludzie. Rozwojowi sprzyja też intensyfikacja wielofunkcyjnej zabudowy, wykorzystywanej przez wielu użytkowników. W przeciwnym razie miasto będzie się rozlewać.
TR: Czyli dogęszczanie Śródmieścia?
JŚ: Absolutnie tak. Właśnie w tej dzielnicy krzyżują się 2 linie metra, dostępna jest sprawna komunikacja autobusowa, tramwajowa i kolejowa. To dobrze działa i umożliwia efektywny transport w ramach dzielnicy oraz z pozostałymi częściami aglomeracji, a nawet innymi miastami. Ogromną zaletą jest też dostęp do wysoko rozwiniętej infrastruktury społecznej, w tym edukacyjnej i kulturalnej. Mieszczą się tam teatry, uczelnie wyższe i szkoły średnie. Tych wszystkich benefitów życia w sercu miasta nie doświadczy się w dzielnicach peryferyjnych. W związku z tym centrum musi piąć się w górę, także z innego, ale bardzo istotnego powodu. Zmiany klimatyczne i związane z nimi wyzwania z zakresu ochrony środowiska, powinny nas skłonić do nowego postrzegania miasta. Nie może się ono rozlewać w nieskończoność i musi być efektywne.
O Jacku Świderskim
W 1992 r. ukończył studia na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Od 1992 do 2018 pracował w pracowni Kuryłowicz & Associates, od 1996 jako projektant – associate. W tym czasie współtworzył spektakularne projekty takie jak: wysokościowiec Q22 , zespół mieszkaniowy MENOLLY na terenie dawnej Elektrociepłowni Powiśle w Warszawie, budynek biurowy FOCUS, siedzibę firmy AVON COSMETICS w Warszawie, zespół biurowy z galerią handlową Plac Unii, zespół budynków WTW i The TIDES czy Dom handlowy VITKAC w Warszawie oraz częściowo już zrealizowany zespół budynków biurowych SPARK na warszawskiej Woli.
Obecnie jest architektem w pracowni Juvenes Projekt, gdzie jest odpowiedzialny za bardzo ambitne i wymagające przedsięwzięcia. Jest współautorem części budynków w powstającym kompleksie Drucianka Campus na warszawskiej Pradze, a także liderem projektu nowatorskiej dominanty w warszawskim Śródmieściu Południowym – Roma Tower oraz kameralnego apartamentowca w sąsiedztwie historycznego centrum Warszawy przy ul. Długiej.
Uczestniczył również w wielu projektach konkursowych.
W swoich projektach umiejętnie łączy silną osobowość twórczą z komercyjnym spojrzeniem na proces inwestycyjny.