Dzięki e-kontroli, która działa już rok, dużo trudniej być w Warszawie kierowcą nieuczciwym. W ciągu ostatnich 12 miesięcy białe auta z „trumną” sprawdziły ponad 1,3 mln parkujących samochodów.
7 stycznia ubiegłego roku po raz pierwszy na ulice warszawskiej Strefy Płatnego Parkowania Niestrzeżonego wyjechały dwa białe, elektryczne nissany, które zaczęły automatycznie skanować tablice rejestracyjne, wyłapując piratów parkingowych. Pod koniec wakacji dołączył do nich trzeci. W tym roku planujemy dokupić kolejne. Warszawiakom szybko spowszedniały dziwne pojazdy ze skrzynką na dachu (niektórym kojarzy się bagażnikiem, innym… z trumną), z której „wyglądało” oko kamery. Efekty były widoczne po pierwszym miesiącu. Jedno auto mogło skontrolować dziesięć razy tyle zaparkowanych samochodów, ile dwuosobowy pieszy patrol.
Pomysł warszawskiego start-upu (dziś już prężnej firmy) Smart Factor to innowacyjna technologia łącząca kamerę, laser i gps. Urządzenie przegląda tablice rejestracyjne zaparkowanych aut i porównuje z bazą pojazdów, których parkowanie jest opłacone. Wskazuje nie tylko numer rejestracyjny, ale też markę auta i co do centymetra miejsce parkowania, oraz odległość od auta e-kontroli. Tak dokładnej kontroli nie mają nawet te nieliczne miasta europejskie, które próbują w podobny sposób pilnować parkowania. Liczy się nie tylko ilość, ale też jakość. Z karą trudno dyskutować, bo każdy kierowca może na stronie ZDM sprawdzić – posługując się indywidualnym kodem z Dokumentu Opłaty Dodatkowej – dokumentację fotograficzną swojego wykroczenia.
Zamówienie dwóch aut, razem z osprzętem, oprogramowaniem, szkoleniem i utrzymaniem systemu przez 3 lata, kosztowało nas niecałe 2 mln zł. W połowie roku rozszerzyliśmy je o trzecie auto. W większości skorzystaliśmy z pieniędzy unijnych w ramach Virtual WOF, czyli projektu pod nazwą Wirtualny Warszawski Obszar Funkcjonalny. System jest tak ciekawy i dokładny, a jednocześnie na tyle innowacyjny, że o to jak funkcjonuje pytają inne miasta z Polski i spoza Polski, m.in. Wilno.
1,3 MLN SPRAWDZONYCH AUT
Przez miniony rok dwa, a potem trzy auta do e-kontroli w ZDMie przejechały ponad 68 tys. km i skontrolowały 1 342 313 parkujących pojazdów. Każdy z nich w praktyce dwa razy, bo kontrola polega na dwukrotnym – w przeciągu kilku minut – sprawdzeniu auta parkującego w tym samym miejscu. Chodzi o wykluczenie tych kierowców, którzy przed chwilą przyjechali i jeszcze klikają w aplikacji, albo właśnie poszli zapłacić do parkomatu.
To skończyło się wystawieniem 165 722 Dokumentów Opłaty Dodatkowej. Czy to dużo? Przez cały 2019 rok – niepandemiczny – 25 pieszych patroli ZDM (czyli 50 osób zatrudnionych do tego celu) wystawiło 289 010 kar. I choć trudno ubiegłoroczne statystyki do czegoś odnieść, bo w trakcie 2020 r. zmieniła się wysokość kary, zmienił się obszar strefy, w połowie roku ZDM zaczął korzystać z trzeciego auta, a sama pandemia kompletnie zaburzyła ruch drogowy w Warszawie, szacujemy, że jedno auto wykonuje pracę 10 pieszych patroli.
Możliwość kontroli strefy znienacka więc się nam podwoiła, a dotychczasowi kontrolerzy coraz częściej trafiają za biurko i zajmują obróbką zdjęć z e-kontroli.
To szalenie ważne. Pierwszym etapem zapowiedzianych przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego zmian w warszawskiej polityce parkingowej było uszczelnienie strefy i eliminowanie nieuczciwych zachowań. Żeby strefa działała, kierowcy muszą mieć świadomość, że oszukiwanie nie ma sensu. Podwyższona we wrześniu kara za brak opłaty parkingowej (z 50 do 250 zł) sprawiła, że to się już nie opłaca. E-kontrola sprawiła, że szansa, iż ujdzie to na sucho, mocno się zmniejszyła. Wreszcie upust, jeśli chodzi o karę, pod warunkiem, że zostanie szybko zapłacona (170 zł zamiast wspomnianych 250 zł, jeśli ukarany zapłaci w ciągu tygodnia), powoduje, że nie musimy jej ściągać długimi miesiącami. Nieuczciwy kierowca sam ocenia czy opłaca mu się nie płacić i próbować reklamacji, czy nawet reklamować, ale wcześniej płacąc niższą karę. Wszystkie te elementy są ze sobą powiązane.
Ale białe samochody służą nam nie tylko do kontroli samej strefy. Są świetnym narzędziem np. do zbierania danych dotyczących zajętości miejsc parkingowych, co przydaje się np. przy analizach przed kolejnymi rozszerzeniami SPPN. Wyposażenie ich w połowie roku w system RFID pozwoliło na zdalne kontrolowanie aut, które parkują w strefie na podstawie kart N+ czy Kart Powstańca – czytniki samodzielnie wykrywają pozostawioną w samochodzie kartę parkingową. Niedawno na dachach samochodów pilotażowo zamontowano czujniki smogu, które będą na bieżąco zbierać dane o jego poziomie na ulicach Warszawy.
Auta e-kontroli nie wyprą całkowicie pieszych kontrolerów SPPN, bo są miejsca, w które trudniej im wjechać albo trudniej dojrzeć tablicę rejestracyjną. Ale to na nich w większości oprze się wyłapywanie „piratów parkingowych” i to one spowodują, że z czasem będzie ich coraz mniej.