Rozmowa z Tomaszem Górnickim – rzeźbiarzem, autorem popularnych rąk z tunelu trasy W-Z.
W jaki sposób Twoja rzeźba znalazła się w tunelu trasy W-Z?
Rzeźby zainstalowałem samodzielnie – jako niezależny projekt, niekonsultowany z miastem.
Czy sztuka uliczna to Twój sposób na dotarcie do odbiorcy?
Umieszczenie pracy w przestrzeni publicznej daje możliwość dotarcia do wielu osób. Galeria jest miejscem wypreparowanym, do którego przychodzą osoby zainteresowane sztuką. Wejście ze sztuką w przestrzeń otwartą to często konfrontacja z ludźmi, dla których sztuka jest obca. Czasem wychodzą z tego bardzo niespodziewane sytuacje, w których obiekt potrafi wybić z rutyny i skłonić do myślenia.
Czego brakuje na ulicach Warszawy?
Moim zdaniem – porządku i spokoju. W porównaniu do innych stolic Europy Warszawa jest zbyt eklektyczna (eufemistycznie powiedziane, że wygląda jak groch z kapustą), pozbawiona planowania urbanistycznego i uporządkowanego stylu. Do tego dochodzi nadmiar nośników reklamowych. Wszystko to przyprawia o zawrót głowy i naprawdę trudno dostrzec w Warszawie miejsca godne uwagi.
Dlaczego wybrałeś akurat tunel, a nie np. Patelnię przy Marszałkowskiej?
To miejsce intrygowało mnie od dawna. Tunel jest jak dziura w czasoprzestrzeni: wjeżdża się do niego i wyjeżdża, środek jest nieistotny. Często stoi się tam w korku nawet 20 minut. Chciałem, aby to miejsce ożyło, wróciło do ludzi, a nie było tylko białą plamą na trasie z pracy do domu/z domu do pracy. Nie można tam nawet dojść pieszo (jest zakaz ruchu pieszego) i nie ma chodnika. Miejsce to wydało mi się wyjątkowo samotne, pomimo że kilka metrów wyżej kipi turystyczne centrum Warszawy. Zaaranżowałem dwie z czterech samotnych nisz dostosowanych skalą do wymiarów człowieka. Nisze mają proporcje renesansowych wnęk na fasadach kościołów, w których sytuowano wtedy rzeźby. Połączyłem wątki zapomnienia i historii Warszawy (tunel został wykopany w jej powojennych zgliszczach), czego rezultatem są dwie prace: „Matko, gdzie Twoje dzieci?” „Dalej idziesz sam”
Co dalej będzie z projektem?
Do projektu dziś dopisała się ciekawa puenta: spodziewałem się, że zanim miasto usunie prace, miną najwyżej 2 tygodnie. Tymczasem dłonie wisiały miesiąc, po czym dostałem informację z Ratusza, że projekt się spodobał i Miasto nie chce go usuwać. To było bardzo miłe zaskoczenie, nie spodziewałem się takiej otwartości Ratusza na, nie ukrywajmy, zamontowaną bez niczyjej zgody instalację. Dostałem też wsparcie ZDM, które powiedziało, że będzie konserwować tunel bez ingerencji w moją pracę. Wszystko ułożyło się świetnie, po czym dowiedziałem się, że ręce zniknęły, najpewniej zostały przez kogoś skradzione. Z jednej strony to wielka szkoda, bo bezprecedensowe działanie Ratusza poszło na marne, z drugiej zaś strony, montując pracę w przestrzeni miejskiej, wchodząc z nią w dialog, trzeba liczyć się z różnymi reakcjami ludzi. Może ktoś poczuł się urażony, a może znalazł się jakiś fan sztuki współczesnej, który chciał ją mieć tylko dla siebie? Nie dowiemy się. Jednak wobec tak pozytywnego odzewu Władz Miasta i zaangażowania wielu osób w nagłośnienie projektu planuję nie zmarnować tej szansy i zainstalować pracę powtórnie, tylko że zajmie mi to jakiś czas, ponieważ muszę ją odtworzyć od zera.
Warszawa ma już jeden symbol palmę?Czy teraz przyszedł czas na dłonie?
Palma stawiana była w innych okolicznościach, przy zgodzie władz i w jednym z najbardziej reprezentacyjnych miejsc w Warszawie. Mój projekt jest bardziej kameralny i nie stoi za nim żadna instytucja, więc sądzę, że nie będzie tak głośny jak realizacja Joanny Rajkowskiej. Jak widać, jest też w miejscu, w którym łatwo go zniszczyć, więc każdy dzień jego trwania jest już sukcesem.
Mieszkańcy pozytywnie odbierają Twój projekt. Kiedy będą kolejne?
Zaskoczyły mnie pozytywne reakcje mieszkańców Warszawy. Wiele komentarzy trafiało w sedno, a kilka interpretacji dało mi do myślenia. Nie chcę zdradzać, co dalej, wolę zaskoczyć Warszawiaków. Projekt na trasie W-Z ośmielił mnie do dialogu z przestrzenią miejską, mam w głowie kilka tematów, które chciałbym zrealizować. Następnym razem też mam zamiar działać na granicy prawa, nie chciałbym, aby prace straciły swój wywrotowy charakter.
Rozmawiał Tomasz Reich