Najnowszy raport Knight Frank za rok 2014 jest miażdżący. Badanie dotyczącego kosztów życia i mieszkania przedstawicieli pokolenia Y w czołowych aglomeracjach na świecie, najgorzej sytuacja wygląda w Warszawie i Hong Kongu. Młodzi ludzie miesiąc zwykle kończą na minusie i często nie stać ich na własne lokum. Najlepiej żyje się młodym Niemcom, którzy miesięcznie są w stanie zaoszczędzić nawet 60% swojej pensji.
Firma Knight Frank opracowała wskaźnik kosztów życia dla przedstawicieli pokolenia Y w 20 wybranych aglomeracjach na świecie. Warszawa zajęła drugie miejsce od końca. Analizowano średnie pensje absolwentów, koszty mieszkaniowe, ale i ceny zakupów, wyjścia do kina czy wieczornego piwa. Według analizy, najlepiej żyje się pokoleniu Y we Frankfurcie. Młodym Niemcom na koniec każdego miesiąca pozostaje na koncie około 60% pensji netto. Najgorzej sytuacja wygląda w Hong Kongu i Warszawie, gdzie młodzi kończą miesiąc na minusie (odpowiednio -4,61% w Hong Kongu i ok. -2% w Warszawie). Lepiej od warszawiaków żyje się mieszkańcom m.in. Bangalore i Singapuru.
– Młodzi często zaciągają kredyty lub proszą rodziców o pomoc finansową, zwłaszcza pod koniec miesiąca. Zamiast tak popularnego w Niemczech czy Szwajcarii wynajmu, wolą zostać na garnuszku u rodziców. Jednak już po 3-4 latach pracy coraz częściej wybierają własne M i stabilizują swoją sytuację życiową, nawet jeśli oznacza to zaciągnięcie kredytu długoterminowego. Obecnie bardzo zyskuje na znaczeniu bezpieczeństwo, jakie mogą zapewnić instytucje finansowe i deweloperzy przy transakcji kupna i w procesie kredytowania mieszkania. Młodzi nabywcy częściej pytają o to, czy deweloper zaciągnął kredyt na budowę osiedla czy raczej buduje je z własnych środków i czy korzysta z zamkniętego rachunku powierniczego – mówi Jakub Zagórski, dyrektor sprzedaży i marketingu, członek zarządu Skanska Residential Development Poland.
Młodzi w centrum
Według analiz Knight Frank, coraz więcej przedstawicieli generacji Y na świecie chce mieszkać blisko centrów, z łatwym i szybkim dostępem do miejskich udogodnień. Sytuacja ta determinuje wybór lokalizacji nowych siedzib przez prestiżowe firmy, zwłaszcza te zatrudniające dużą liczbę pracowników z pokolenia Milenium. Na przykład, Globalne Centrum Finansowe Arla Foods zatrudnia około 270 osób, których średnia wieku wynosi 28 lat. W grudniu 2014 r. firma otworzyła nową siedzibę w gdańskim Centrum Biurowym Neptun, zajmując 3 500 mkw. powierzchni biurowej.
Według raportu międzynarodowej firmy badawczej Nielsen, ponad 60 proc. osób w wieku od 18 do 36 lat w USA chce mieszkać w tętniącej życiem okolicy, zapewniającej łatwy dostęp do sklepów, restauracji i biur. Wybierają miejsca, gdzie nie trzeba wsiadać do samochodu, by jechać do kina, na koncert czy spotkać się z przyjaciółmi. Właściwie to najchętniej wszędzie poruszaliby się pieszo, tramwajem lub rowerem. Z kolei, w badaniach Urban Land Institute 52 proc. młodych respondentów z USA wskazało, że chciałoby mieszkać w dzielnicy przyjaznej dla niezmotoryzowanych. Ponadto, 55 proc. stwierdziło, że bardzo ważna jest niewielka odległość między domem a trasami transportu publicznego.
Podobne tendencje obserwuje się w Europie, ale Polska jest na tym tle rynkiem unikatowym. Według danych GUS, od 1995 roku nasila się zjawisko suburbanizacji. Z kolei w badaniach Urban Land Institute 52 proc. młodych respondentów z USA wskazało, że chciałoby mieszkać w dzielnicy przyjaznej dla niezmotoryzowanych. Ponadto 55 proc. stwierdziło, że bardzo ważna jest niewielka odległość między domem a trasami transportu publicznego.- W przeciwieństwie do mieszkańców Europy Zachodniej, dla Polaków nadal ważna jest stabilizacja. Nie chcemy wynajmować, chcemy mieć swoje, a ponieważ nasza siła nabywcza jest nadal relatywnie niska, to często wymarzone M kupujemy na obrzeżach lub pod miastem. Dlatego wskaźniki migracji na przedmieścia nadal są wysokie. Nie wynikają jednak z preferencji młodych Polaków, ale z ich możliwości finansowych i z tego, że to właśnie tam znajduje się najwięcej ofert objętych rządowym programem MdM – wyjaśnia Jakub Zagórski.
Podobne wnioski można wyciągnąć z rozmów prowadzonych przez czytelników Nowej Warszawy, którzy coraz chętniej przesiadają się do komunikacji miejskiej i są za ograniczeniem ruchu samochodowego w centrum. Czekamy na Wasze komentarze pod artykułem.