Orange podjął decyzję o likwidacji budek telefonicznych. Mają zniknąć całkowicie do końca 2017 roku. Choć trudno sobie wyobrazić życie bez nich, to warto o tym pamiętać, że mało kto z nich korzysta.
Pierwsze automaty pojawiły się na polskich ulicach na początku lat 60. Pozwalały tylko na rozmowy lokalne i płaciło się monetą 1 zł. Na przełomie lat 60. i 70. Dało się połączyć nie tylko lokalnie, ale też międzymiastowo, a później również za granicę. W latach 80. inflacja wymusiła skonstruowanie aparatu, który łatwo można było przestawiać na różne monety, a następnie na żetony. W 1991 roku Polacy poznali automat na karty magnetyczne włoskiej firmy URMET, na karty elektroniczne (rok 2000) i wreszcie takie, z których można było wysyłać SMS-y i e-maile (rok 2003).
Obecnie Orange (dawniej Telekomunikacja Polska) posiada 4200 aparatów. Pozostały w więzieniach, szpitalach i po sztuce w gminie.
Orange całkowicie nowe aparaty zainstalował na Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, na prośbę organizatorów na Błoniach 12 automatów telefonicznych na monety – złotówki i euro. Pielgrzymi wykonali z nich… 125 rozmów. W tym samy czasie tylko w sieci Orangeodnotowano 7,4 mln minut rozmów komórkowych i 31,145 mln wysłanych SMS.
Najwięcej automatów telefonicznych było w 2000 roku – ponad 95 tys. Największe przychody mieliśmy w 2001 roku – klienci wydzwonili ponad miliard impulsów. Średnio z każdego automatu wykonano ponad 12 tys. impulsów (1 impuls to 3 minuty rozmowy miejskiej, co oznacza, że średnio z automatu przegadano 36 tys. minut). Eldorado skończyło się wraz z upowszechnieniem telefonów komórkowych, tak mniej więcej od 2008 r.
W Warszawie najszybciej zniknęły automaty z I linii metra oraz spod Rotundy. Ostatecznie budki telefoniczne pożegnamy w przyszłym roku.