Ogrody Polsko-Niemieckie to nowy, zielony projekt dla mieszkańców prawobrzeżnej Warszawy. Zainicjowany przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej, zatacza coraz szersze kręgi wśród lokalnych mieszkańców, ale też mecenasów i sponsorów. Projekt o tyle nieoczywisty, gdyż jego forma i elementy zawierają w sobie ukryte przesłania, o których (między innymi) opowiedziała nam w wywiadzie koordynatorka projektu – Magdalena Przedmojska.
Nowa Warszawa:
Kiedy i w czyich głowach narodziła się idea Ogrodów Polsko-Niemieckich? Kto był inicjatorem projektu? Co było inspiracją do działania? Słowem – jak wygląda droga projektu od pomysłu do realizacji?
Magdalena Przedmojska, koordynatorka projektu Ogrody Polsko-Niemieckie z ramienia Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej:
Projekt jest rezultatem doświadczeń zebranych podczas projektów Ambasady Republiki Federalnej Niemiec, miasta stołecznego Warszawy i wielu innych partnerów w 2016 roku (który był 25-leciem traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy Polski i Niemiec – przyp. red.). Narodziła się wówczas idea założenia ogrodów tymczasowych, w różnych miejscach, m.in. w Nowym Teatrze, przed budynkiem Teatru Wielkiego, w Ambasadzie Niemiec. Były to ogrody zakładane przez berlińską pracownię Izabeli Małachowskiej-Coqui – Coqui Malachowska Coqui. Rok później, za namową Frieda Nielsena, kierownika Wydziału Kultury Ambasady Niemiec, współtwórcy ogrodów postanowili na stałe wpisać je w krajobraz miasta. Dwa z wielu projektów ogrodów, przed Nowym Teatrem i Ambasadą Niemiec, istnieją do dziś.
Tym samy ogrody tymczasowe zamieniły się w ogrody stałe…
Dokładnie. Ale i to nie było wystarczające – Fried Nielsen wraz z przedstawicielami miasta Warszawa postanowili działać dalej. W efekcie miasto zaproponowało Ambasadzie kilka miejsc, usytuowanych w różnych obszarach do rewitalizacji – skwerów, fragmentów parków, czy zaułków. Ze względu na lokalizację wybrano jednak odcinek w północnej części Jeziora Kamionkowskiego, na tyłach Teatru Powszechnego, Pepsico i Fabryki Wedla.
Czy na wyborze właśnie tego miejsca zaważyła wyłącznie lokalizacja?
Lokalizacja jest tutaj bardzo ważna, ale oprócz tego istotny jest także specyficzny wygląd miejsca – jest to park linearny, który ma 850 metrów długości, co nawiasem mówiąc znacznie przekroczyło najśmielsze oczekiwania pomysłodawców co do powierzchni ogrodu. Ponadto bardzo atrakcyjne jest także sąsiedztwo tego miejsca. Praga-Południe to aktualnie miejsce, gdzie dzieje się wiele innowacyjnych przedsięwzięć, zarówno architektonicznych, jak i społecznych oraz urbanistycznych – w nowy sposób myślących o przestrzeni miasta i potrzebach jej mieszkańców. Chcieliśmy się wpisać w klimat tego miejsca i dynamikę zmian, które w nim zachodzą. Myślę, że jest to teraz jedna z ciekawszych dzielnic Warszawy – dobra do zamieszkania, przyjazna, oferująca praktycznie wszystko mieszkańcom, z fantastycznym Parkiem Skaryszewskim na czele.
Ogrody są częścią Parku Skaryszewskiego?
Nie, nie są bezpośrednio częścią parku, ale w 1967 r. zostały wpisane w obręb rozrastającej się przestrzeni parku i jego sąsiedztwa, od tego czasu znajdują się pod opieką konserwatora zabytków.
Czy w związku z tym, koncepcja wizualna Ogrodów koresponduje z Parkiem Skaryszewskim?
I tak i nie. Jest to najstarszy park w Warszawie, o statusie zabytku i jest on zupełnie wyjątkowy, lecz projekt Ogrodów zakłada też bardziej nowoczesne formy zaaranżowania przestrzeni. Konserwator zobowiązał nas jednak do dostosowania się do pewnych wymogów; przypilnowania, aby perspektywa widokowa na Ogrody z każdej strony, np. od strony tzw. różanki (ogrodu różanego w Parku Skaryszewskim – przyp. red.), nie zakłócały wizji całego parku. Nie jest to zatem tylko i wyłącznie kwestia niepohamowanej fantazji projektantów, ale wizja w zgodzie z charakterem Parku Skaryszewskiego. Oczywiście wiele aspektów będzie się różnić – na przykład elementy małej architektury, która jest tutaj zupełnie inna niż w parku. Już w trakcie jesieni planujemy postawić np. nowoczesne, betonowe ławy.
Oprócz tego projekt zakłada też założenie małego półkolistego teatru plenerowego zlokalizowanego na jednym z wypłaszczeń. Ciekawi mnie założenie tego elementu małej architektury.
Cały obszar Ogrodów powstaje z myślą o przeznaczeniu wypoczynkowo-rekreacyjnym. Chodzi tutaj o symboliczny powrót do ziemi, do zieleni. Wspomniany fragment jest natomiast miejscem, w którym pozwoliliśmy sobie odgrodzić za pomocą żywopłotu kawałek terenu od ciągów pieszych, aby organizować tam małe wydarzenia kulturalne. Pierwsze z nich już się odbyło. Był to kameralny koncert na harfę i flet, bardzo pozytywnie odebrany przez audytorium – spacerowiczów, którzy spontanicznie do nas dołączyli i stali się publicznością koncertu.
Czy założenie funkcjonalne ogrodów było w jakiś sposób omawiane z mieszkańcami?
Bardzo cenimy sobie opinie mieszkańców, dlatego podczas konsultacji w maju 2017 roku pytaliśmy o ich oczekiwania związane z tym miejscem. Zgodnie z naszymi przewidywaniami i założeniami projektu całkowicie odpada realizacja w tym miejscu masowych czy głośnych wydarzeń kulturalnych. Mieszkańcom i nam zależy na miejscu, gdzie będzie można się wyciszyć. Dlatego w planach mamy organizację wyłącznie kameralnych wydarzeń skierowanych do malutkiej, kilkunastoosobowej publiczności.
Jakie elementy łączące Ogród z Jeziorem Kamionkowskim uwzględnia projekt?
Bardzo zależy nam na scaleniu projektu z taflą jeziora. W fazie ustaleń jest pomysł zainstalowania pompy wodnej oraz małe molo, swego rodzaju pomost. Pompa wodna miałaby aktywizować fizycznie mieszkańców – zachęcać do samodzielnego podlewania tzw. Ogrodu barw w którym projektantka przewiduje zlokalizowanie roślin w kolorach narodowych obydwu państw. Będzie biało, czerwono, żółto, a nawet, za sprawą kwiatu czekoladowego – na jesieni przyszłego roku pojawi się czerń. Kwestia pomostu jest jeszcze w fazie wczesnych ustaleń.
Realizacja Ogrodów podzielona jest zatem na etapy inwestycyjne – poszczególne elementy będą realizowane w zależności od planu i środków finansowych?
Ogrody Polsko-Niemieckie to projekt kształtujący się dynamicznie. W tej chwili mamy 23 partnerów. Są to firmy, które przekazują nam środki finansowe w zamian za usługi sponsoringowe. Pierwszy etap rewitalizacji rozpoczęliśmy w 2017 r. Wówczas posadziliśmy dwa pierwsze drzewa Ginkgo u wejścia od strony Al. Zielenieckiej. W tej chwili cała aleja zasadzona jest 14 nowymi drzewami i przeróżnymi krzewami. Na jesieni tego roku planujemy rewitalizację nawierzchni przy wejściu oraz, jeśli pozwolą na to środki, także w górnej alei.
Porozmawiajmy teraz o poszczególnych częściach Ogrodów – mają one swoje nazwy i swoją koncepcję. Wiemy już o Ogrodzie barw, który nawiązuje do kolorów narodowych Polski i Niemiec. Co więcej?
Inną ciekawą częścią Ogrodów jest np. Aleja Przyjaciół, czyli fragment od wejścia przy al. Zielenieckiej aż do ul. Lubelskiej. Aleja ta obsadzona jest grabami sfinansowanymi przez Mecenasów przedsięwzięcia. Miejsca jest jeszcze dużo, dlatego każdy nowy partner może kupić drzewo do Alei Przyjaciół, symbolicznie je zasadzić i stać się jego opiekunem. W Alei Przyjaciół swoje drzewa zasadziły już takie instytucje jak Klub Ogrodowy z Bawarii (Garden Club of Bavaria – przyp. red.), czy Young Professionals International Network – YPIN, czyli polsko-niemieccy specjaliści.
Oprócz tego, w tym roku zrealizujemy także koncept Ogrodu do nieba, w którym stanie wysoka na 4-5 m. huśtawka sponsorowana przez polskie i niemieckie Kluby Rotariańskie, która będzie bujała się na symbolicznej linii – Wschód-Zachód.
Elementy Ogrodów tylko pozornie są dość proste, jednak kryje się za nimi dosyć ciekawa filozofia. W zasadzie każdy z elementów projektu niesie tu ze sobą przekaz.
Staramy się o to i chcemy, aby tak było. Ale bez niepotrzebnego zadęcia – jest tu też miejsce na rzeczy bardzo proste i niedwuznaczne, jak np. zastany krajobraz. Konserwator zobowiązuje nas do tego, aby zachować lokalny drzewostan. Jeśli są tu drzewa stare, to pracujemy tak, aby je zachować i o nie zadbać. Mamy także nasadzenia, które mają kompensować chore drzewa, tak aby zachować równowagę dziedzictwa naturalnego tego miejsca. Dzieje się tak w przypadku rzadkiej już w Warszawie topoli włoskiej.
W dalszej części Ogrodów, jeżeli zbierzemy na to środki, powstaną ogrody roboczo nazwane Ogrodami Karla Dedeciusa (niemiecki tłumacz, popularyzator literatury polskiej i rosyjskiej – przyp. red.) – ogrody poetyckie z wyrytymi słowami, przestrzeń do kontemplacji z żywopłotami i labiryntem. Wszystkie te historie i nawiązania oczywiście planujemy opisać i udostępnić przyszłym bywalcom Ogrodów.
Jak przebiegał proces twórczy pomiędzy pomysłodawcami Ogrodów a biurem projektowym Coqui-Małachowska-Coqui?
Izabela Małachowska-Coqui była obecna przy tworzeniu ogrodów tymczasowych, od których wszystko zaczęło się w 2016 r. Była także współtwórczynią projektu Zielone Miasto, powstałego z okazji jubileuszu polsko-niemieckiego. W momencie, gdy Ambasada otrzymała w dzierżawę od miasta fragment terenu, zgłosiła się do pracowni pani Małachowskiej-Coqui z prośbą o przygotowanie koncepcji na to miejsce. Po długich, wielostronnych negocjacjach, a mamy dużą grupę doradczą – kilka firm spośród naszych partnerów, które są z nami od początku i mają realny wpływ na filozofię przedsięwzięcia – narodziła się finalna wizja. Proces ten był złożony decyzyjnie. W pewnym momencie projekt otworzyliśmy także na wolontariat – najpierw dla naszych firm partnerskich, potem także dla okolicznych mieszkańców, których zainteresowanie przekroczyło nasze oczekiwania. W ostatnim wolontariacie 30 czerwca, składającym się m.in. z poznawania gatunków drzew, sprzątania terenu czy malowania palików naszych nowo zasadzonych drzew mimo bardzo złej pogody wzięło udział prawie 40 osób. Wśród nich byli nasi stali bywalcy ale także nieznane nam do tej pory rodziny z małymi dziećmi.
W jaki sposób udało Wam się dotrzeć do mieszkańców i zaangażować ich do działania?
Udało się to z pomocą władz miasta, a szczególnie Urzędu Dzielnicy Praga-Południe, który pomógł nam rozpowszechnić informację o wolontariacie. Myślę też, że nasza koncepcja wyszła naprzeciw pewnej uśpionej w ludziach potrzebie gromadzenia się i bliższego kontaktu z naturą. To szczególnie ważne zwłaszcza, gdy żyje się w mieście, a sporą część czasu spędza się online, każdy powrót bliżej ziemi wydaje się być kojący. To wspaniałe mieć miejsce, gdzie można na chwilę się zatrzymać i po prostu popatrzeć na przepływające kajaki czy kwitnące kaczeńce.
Z kolei w wymiarze kolektywnym tego przedsięwzięcia interesujące jest to, że wspólnie wypracowujemy jakiś warsztat – zdobywamy od siebie wiedzę, czy to na temat samego Kamionka, czy choćby o tym jak dobrze zasadzić drzewo, aby się przyjęło.
Ogrody Polsko-Niemieckie to inicjatywa publiczno-prywatna, angażująca do współpracy wielu partnerów. Jak funkcjonuje taka kombinacja?
Działamy jako połączenie partnerów instytucjonalnych, firm i również osób prywatnych. W tej chwili mamy ponad 60 Darczyńców prywatnych, którzy dotując nawet małe kwoty stają się naszymi parterami i są zapraszani na wszystkie wydarzenia. Są to osoby wymienione na naszej stronie internetowej z imienia i nazwiska, które chcą faktycznie współdziałać przy projekcie i są to zarówno Polacy, jak i Niemcy. Jest to chyba jedyny taki, obecny w przestrzeni Warszawy, wspólny projekt polsko-niemiecki, w dodatku oscylujący wokół wdzięcznego tematu zieleni.
Czy zatem jeśli ktoś będzie miał pomysł na wykorzystanie scenerii Ogrodów na organizację przedsięwzięcia kulturalnego, czy edukacyjnego, powinien zgłosić się do Państwa Fundacji z pomysłem?
Jeżeli chodzi o kameralne koncerty czy przedstawienia, jesteśmy w stanie wygospodarować miejsce w, nazwanym przez nas roboczo, teatrze plenerowym. Zapraszamy także do dofinansowania projektu, szczególnie teraz, gdy czeka nas bardzo droga część inwestycji związana z małą architekturą.
Dlaczego mieszkaniec Warszawy miałby wziąć udział w tym projekcie?
Mimo jednoznacznie międzynarodowego charakteru naszego projektu, będzie to miejsce, gdzie bez zadęcia, w duchu powrotu do gapienia się na wodę, kaczki i rośliny, będzie można spędzać czas wolny na spokojnie i w trybie offline. Myślę, że do wielu osób przemawia dziś taka prosta filozofia. Wystarczy spojrzeć na popularność w Warszawie ogrodów społecznościowych czy uwagę, z jaką mieszkańcy wybierają miejsce do życia w otoczeniu zieleni, z dala od wielkich projektów deweloperów.