Restauracja Lotos przy Belwederskiej położona na Dolnym Mokotowie przyciąga gości od blisko 60 lat. Kochali je filmowcy i aktorzy pracujący w pobliskiej Wytwórni Filmów Fabularnych i Dokumentalnych przy Chełmskiej. To miejsce kochali i kochają warszawiacy. I to nie zmieniło się, bo Lotos, to miejsce, w którym czas stanął w miejscu.
Warszawa jest wielowymiarowym i pełnym kontrastów miastem. Jest to efekt między innymi jej ponad 700-letniej historii. Ogromne piętno na jej współczesnym wyglądzie odcisnęły największe powstania narodowe, których była areną, lata zaborów, okupacji nazistowskiej oraz powojennych wpływów sowieckich. Ten kto zna i rozumie historię Warszawy, która jest papierkiem lakmusowym naszej historii narodowej, będzie ją kochał właśnie taką jaką jest. Bo krajobraz Warszawy jest właśnie wypadkową jej historii. A to jak się zmienia jest symbolem kolejnego odrodzenia. Właśnie z miłości do Warszawy i jej historii postanowiliśmy wraz z Andrzejem Szmiglem rozpocząć cykl artykułów ukazujących jej najprzeróżniejsze oblicza, a w tym miejsca kultowe.
Pierwszym z takich miejsc jest Restauracja Lotos, mieszcząca się przy ul. Belwederskiej 2 w Warszawie. Wielu mieszkańcom stolicy znana jest doskonale. Mają tu nawet miejsce „imprezy branżowe”. Tu spotykają się bliscy i znajom przy okazji rodzinnych imprez, które w Lotosie chętnie organizują warszawiacy. Chrzciny, urodziny, stypy, czy zwykłe rozmowy przy wódce są tu codziennością.

Historia Restauracji Lotos sięga lat 60-tych, gdy pierwotnie była jedną z pierwszych pizzerii w Polsce. Ten położony na Dolnym Mokotowie lokal pozostaje zwłaszcza dla młodych warszawiaków miejscem nieznanym i nieodkrytym
Restauracja Lotos słynie z kuchni polskiej, której z trudem szukać w najmodniejszych restauracjach w Śródmieściu. Specjalnością kuchni są dania, które sięgają korzeniami czasów PRL ‘u. To właśnie tu zjemy golonkę, schabowego, tatara, które są sztandarowymi daniami do dziś.
Jednak nie zawsze tak było. W latach 60., gdy lokal prowadził pierwszy właściciel z Włoch, serwowano tam jedną z pierwszych pizz w Polsce. Co ciekawe, Lotos był jedną z nielicznych restauracji w czasach PRL ‘u, w której można zawsze było zjeść schabowego, choć mięso w tych czasach było towarem na wagę złota.
W ciągu dnia restauracja pełniła funkcję „stołówki” dla filmowców, a wieczorami zaś schodzili się goście, żeby dobrze zjeść i pogadać przy kielichu. I atmosfera tych czasów jest dotąd obecna.
Już od progu wita nas pani szatniarka. Jeszcze 30 lat temu trudno było sobie wyobrazić restaurację czy kawiarnię bez osoby, która przyjmowała od gości płaszcze, czy parasole. Tak jest do dziś w Lotosie.
Po zamianie właściciela do dziś serwowana jest tutaj tradycyjna polska kuchnia, z jajkiem w majonezie i śledziem w śmietanie włącznie oraz coca colą podawaną w plastikowej butelce. Wystrój praktycznie się nie zmienił. Obsługa również. Do tego przy barze można podziwiać akwarium, które dodaje kolorytu temu niezwykłemu miejscu.

Dania serwowane w Lotosie wyglądają jak przed laty. Ceny również są atrakcyjne i choć restauracja borykała się z problemami podczas pandemii Covid- 19, to udało się jej przetrwać najtrudniejsze chwile.
Dziś trudno znaleźć tu wolny stolik. Poza stałymi bywalcami, przychodzą tu coraz młodsi ludzie, którzy chcą poznać smaki przeszłości i poczuć klimat knajpy z czasów swoich dziadków. Dla jednych Lotos może okazać się powrotem do przeszłości, a dla innych całkowicie nowym miejscem na gastronomicznej mapie Warszawy, w którym można się po prostu zakochać.
Można by rzec, że to miejsce i jego wystrój to taki kulinarny skansen. I właśnie to czyni je tak klimatycznym i wyjątkowym.
Tekst. Andrzej Szmigiel Fot. Tomasz Reich