Dla setek uchodźców z Ukrainy Dworzec Centralny stał się tymczasowym domem. Hala Główna dworca jest wielką jadalnią i sypialnią. Uchodźcy śpią na podłogach i żywią się w tymczasowym namiocie od strony Al. Jerozolimskich.
Czternasty dzień trwa wojna Rosji z Ukrainą. Według oficjalnych źródeł w ciągu tego czasu do Polski przedostało się około 1,5 miliona Ukraińców. Są to głównie matki z dziećmi, choć na Dworcu Centralnym spotkaliśmy też kilka osób z niepełnosprawnościami.
Warszawiacy od początku włączyli się w akcję pomocy uchodźcom na Dworcu Centralnym. To mieszkańcy stolicy przynoszą tysiące kanapek, zgrzewek wody, a także dań na ciepło. Nad panującym na dworcu chaosem próbują zapanować wolontariusze. Są to głównie młodzi ludzie, którzy zgłaszają się na własną rękę, bo chcą po prostu pomóc.
Z rozmów z wolontariuszami wynika, że Wojewoda Mazowiecki poza wystawieniem namiotu, w którym rzeczywiście mogą odpocząć i co zjeść uchodźcy, nie zagwarantował żadnej dodatkowej pomocy.
Każdy uchodźca może liczyć na kartę SIM sponsorowaną przez UPC oraz T-Mobile. Z pomocą spieszą również policjanci, którzy jak usłyszeliśmy, pełnią funkcje przewodników. Wojewoda Mazowiecki postawił w hali głównej kilka namiotów, dwa z nich były zamknięte. Pod jednym zaś spotkaliśmy kilku strażaków ze Straży Wojewódzkiej. Próbowaliśmy dowiedzieć się po co ich sprowadzono na dworzec. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że mają udzielać pomocy medycznej.
Na Dworcu Centralnym „mieszkają setki uchodźców”, głównie matki z mały dziećmi. Śpią na podłodze na antresoli, którą wybudowało PKP kilka lat temu.
Ogólnie na dworcu panuje chaos. Część Ukraińców czeka na kolejne pociągi głównie do Niemiec i Austrii. Pozostali zaś nie wiedzą, co ze sobą zrobić.
Nie mamy wątpliwości, że za pomoc uchodźcom odpowiadają głównie warszawiacy. Władze państwowe nie dostarczyły na dworzec praktycznie żadnego jedzenia. Przynajmniej nic o tym nie wiedzą wolontariusze, którzy wydają jedzenie.
Kilkanaście metrów dalej w Złotych Tarasach przechadzają się klienci. Tu nie ma najmniejszego śladu ludzkich tragedii, które toczą się na Dworcu Centralnym.
Zdjęcia. Tomasz Reich