Wygląda na to, że nie tylko my chcemy, żeby na stołeczne ulice wróciło życie. Mieszkańcy stolicy są zgodni, że powinno być w centrum więcej sklepów i restauracji. Chcą też, żeby ograniczyć ruch samochodowy.
To jedna z pierwszych debat, które prowadzimy z czytelnikami Nowej Warszawy na temat przestrzeni miejskiej. Rozpoczynamy dyskusje na temat przyszłości Chmielnej, Nowego Światu, Świętokrzyskiej i centralnych ulic Śródmieścia, które od kilku lat obumierają. Co jest przyczyną tego stanu? Wszyscy są zgodni, że poniekąd wina leży po stronie wielkich centrów handlowych:
Alicja Baranowska-Sołtys – Nie budować galerii handlowych, prosta sprawa. Dodam jeszcze, że przez dłuższy czas nie było mnie na Śródmieściu, skąd pochodzę (wyprowadziłam się za miasto). Przejeżdżając Jana Pawła, nie poznałam ulicy! Nie ma już sklepików specjalizujących się w danej dziedzinie jak np. sklep rowerowy czy zajebista pasmanteria, na ich miejsce ulokowano banki. Na rogu przy Feminie mamy KFC, Starburcks i MCDonalda. Nawet kino Femina przestanie istnieć. Dlaczego? Ano dlatego, że niedaleko mamy Złote Tarasy i Arkadię. Czynsze są kosmiczne, a klienta brak na prywatną inicjatywę, nie wspomnę o podatkach.
I kolejny głos czytelnika: Rafał Miodowski – Nie budować centrów handlowych zabijających handel uliczny.
Za wysokie ceny czynszu
Drugim czynnikiem, który według czytelników zabija śródmiejski handel, są stawki, jakie najemcy muszą płacić za powierzchnię. Jak słusznie zauważa Marta Sz: – Komercjalizuję Śródmieście w Warszawie i niestety stawki, które płacą banki za najlepsze lokalizacje, są zbyt wysokie dla najemców otwierających restaurację lub bar. Możemy to zmienić, przykładem takiego miasta w Polsce, które panuje nad potrzebami mieszkańca cywilizacji zachodniej, jest Kraków. Tam są ulice dedykowane i tak się kształtują.
Podobne zdanie ma Jarek Woszczyński: – Warszawa jest chciwa i to jest pierwszy problem – stawki za lokale są abstrakcyjnie wysokie. Warszawa jest leniwa i to jest drugi problem – nie ma prawie żadnych działań podnoszących standard lokali i ich otoczenia. Ani planu na takie działania, i to jest trzeci problem.
Nieco inaczej ten problem widzi Tadeusz Kluk-Murdzenski, który zaproponował dość ciekawe rozwiązanie. – W naszym klimacie, przez znaczącą część roku dowolna galeria handlowa z dachem wygra z handlową ulicą. Tak zwyczajnie i po prostu. Co nie znaczy, że nie da się temu przeciwdziałać. Przede wszystkim, tam gdzie gestorem lokali użytkowych jest miasto, powinno się stosować konkursy rozstrzygane z udziałem konsultacji tak z mieszkańcami, jak lokalnymi przedsiębiorcami (by dać preferencje propozycjom, które są lokalnie potrzebne). Po drugie, należy się opierać na formule czynszu w postaci % od uzyskiwanego obrotu – to chroni przed „zarżnięciem” przydatnych przedsięwzięć stałym a wysokim czynszem. Po trzecie, należy przestać rozpuszczać sieci sklepów wielkopowierzchniowych i inwestorów budujących centra brakiem wymagań związanych z mierzalnym przecież wpływem ich działalności na otoczenie i okoliczną infrastrukturę, o ulgach i „zachętach inwestycyjnych” nawet nie ma co wspominać… i wreszcie, jeśli ktoś już coś robi w lokalu, należy go chronić przed cwaniackim podejściem w stylu „posprzedaję warzywka z fury przed warzywniakiem, niech frajer miastu za lokal płaci” – odpowiednio kosztownymi pozwoleniami na handel „okazjonalny”.
Ograniczyć ruch w centrum
Na razie to tylko plany. Dość odległe. Pod znakiem zapytania stoi przebudowa i zwężenie ulicy Marszałkowskiej, która w obecnej postaci jest nieprzyjazna dla pieszych. Coraz częściej mówi się o tym, żeby deptakiem stał się Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście, które wskutek ciężkich pojazdów musi być co roku remontowane. A tak widzi to nasz czytelnik Tomek Komorowski: Zamknąć lub ograniczyć ruch w centrum? Osobiście nie chce mi się siadać w ogródku piwnym np. przy Nowym świecie bo chodniki ciasne, co chwila przechodnie mnie trącają, gdy piję kawę, a półtora metra obok autobusy głośne czy samochody stojące w korku. Takie ogródki są wielce popularne latem, ale są irytujące w dużym tłoku (skoro się zajmuje i tak wąski chodnik) i w spalinach. Pozbądźmy się samochodów i zyskujemy czystsze powietrze i tysiące m2 przestrzeni na zieleń i ogródki kawowe/piwne.