Organizator Marszu Niepodległości i szef tak zwanej Straży Narodowej w wywiadzie dla tygodnika Sieci wyznał, że poprosił policję o patrolowanie okolic jego domu. – Działań policji, jak na razie brak – przyznaje Robert Bąkiewicz.
W wywiadzie dla tygodnika „Sieci” Robert Bąkiewicz stwierdził, że ostatnio otrzymuje liczne pogróżki. Wysyłane są one do organizatora Marszu Niepodległości SMS-ami lub przez komunikatory internetowe. – Spływa do mnie wiele gróźb karalnych – esemesami, telefonami poprzez komunikatory. Zapowiadają zrobienie mi krzywdy, piszą, że „ekipy się na mnie szykują”. Służby państwowe nie podejmują działań. – stwierdził Bąkiewicz.
Robert Bąkiewicz to główny organizator i twórca samozwańczej Straży Narodowej. Zadania, jakie wyznaczyła sobie ta grupa polegają głównie na ochronie kościołów przed ewentualnymi aktami wandalizmu. Bąkiewicz powołał straż po tym jak w poprzednią niedzielę pojawiły się napisy na kilku kościołach w Warszawie. Jego grupa miałaby chronić kościoły przez ewentualnymi atakami protestujących.
Protesty odbywają się już od ponad 10 dni. Ich powodem była decyzja TK o niekonstytucyjności aborcji embriopatologicznej.
Bąkiewicz uważa, że policja też powinna być bardziej stanowcza w stosunku do protestujących. Na 11 listopada zapowiada kolejny Marsz Niepodległości, który odbędzie się nielegalnie z uwagi na to, że Warszawa znajduje się w czerwonej strefie i nie mogą odbywać się spotkania powyżej 5 osób. – Jeśli władza w tych dniach akceptuje wielotysięczne zgromadzenia, którym daje ochronę – w postaci asysty kroczącej policji – nie wyobrażam sobie, by państwowcy z rządu stosowali inne działania w stosunku do patriotów którzy chcą iść 11 listopada. – stwierdził Bąkiewicz.
Źródło: „Sieci”