W nocy z soboty na niedzielę, 26 października 2025 roku, następuje zmiana czasu z letniego na zimowy. O godzinie 3:00 zegary cofamy na 2:00, dzięki czemu pośpimy o godzinę dłużej. To oznacza, że właśnie wracamy do tzw. czasu środkowoeuropejskiego (CET).
Pomysł sezonowego przestawiania zegarów nie jest nowy — po raz pierwszy wprowadzono go ponad sto lat temu. Za pioniera uważa się Benjamina Franklina, który już w XVIII wieku sugerował, że wcześniejsze wstawanie mogłoby ograniczyć zużycie świec.
W praktyce po raz pierwszy wprowadziły go Niemcy i Austro-Węgry w 1916 roku, podczas I wojny światowej, aby oszczędzać energię elektryczną. Wkrótce podobne rozwiązania przyjęły inne kraje, w tym także Polska.
W Polsce czas letni i zimowy stosuje się z przerwami od 1919 roku, a w sposób ciągły – od 1977 roku. Zmiana ma na celu lepsze wykorzystanie światła dziennego w okresie letnim, gdy dni są dłuższe, oraz dostosowanie rytmu pracy i życia do naturalnego cyklu dobowego.

Czy zmiana czasu ma jeszcze sens?
W ostatnich latach coraz częściej pojawiają się dyskusje nad zniesieniem zmian czasu. Unia Europejska już w 2018 roku zaproponowała, aby państwa członkowskie zrezygnowały z tego obowiązku, jednak do dziś nie osiągnięto wspólnego porozumienia. Polska, podobnie jak większość krajów UE, nadal stosuje dwa razy w roku zmianę czasu – w ostatni weekend marca i ostatni weekend października.
Eksperci wskazują, że korzyści energetyczne są dziś niewielkie, natomiast dla wielu osób przestawianie zegarków oznacza dezorganizację snu, rozregulowanie rytmu dnia i problemy z koncentracją.
Co dalej?
Na razie więc zegary przestawiamy zgodnie z tradycją – dziś w nocy cofamy wskazówki o godzinę. Kolejna zmiana, czyli powrót do czasu letniego, czeka nas w ostatni weekend marca 2026 roku.








