O inwestycjach w segmencie premium, prawdziwym znaczeniu luksusu w nieruchomościach oraz o tym, czego dziś oczekują najbardziej wymagający klienci, Tomasz Reich rozmawia z Patrykiem Staniszewskim, Dyrektorem Działu Deweloperskiego w Lions Estate Development.
Czym jest prawdziwy standard premium?
TR: Na rynku pojawia się wiele projektów określanych mianem „premium”, jednak nie zawsze idzie za tym rzeczywista jakość. Jak Państwo definiują prawdziwy luksus w nieruchomościach?
PS: Rzeczywiście, mamy do czynienia z pewną inflacją pojęcia „premium”. Często wystarczy wysoka cena, by inwestycja została tak nazwana – mimo że wysokość sufitów to zaledwie 270 cm, a na mieszkanie przypada jedno miejsce parkingowe. Dla nas standard premium zaczyna się od wysokości pomieszczeń wynoszącej minimum 300 cm – to podstawa, by zapewnić komfort i poczucie przestrzeni. Równie istotna jest liczba miejsc garażowych – klienci segmentu luksusowego często potrzebują trzech, a czasem i więcej. Tam, gdzie to możliwe, chcemy móc im to zaoferować.

Liczy się też jakość wspólnych przestrzeni – strefa wellness czy fitness powinna być rzeczywiście funkcjonalna, a nie tylko obecna w folderze. Kluczowe są również widok, układ urbanistyczny i kameralna zabudowa – brak efektu „okno w okno” znacząco wpływa na komfort życia.
Lokalizacja i nowe trendy
TR: W kontekście nieruchomości luksusowych lokalizacja to słowo-klucz. Jak wygląda to z perspektywy Lions Estate Development?
PS: W przypadku apartamentów niezmiennie dominują Śródmieście, Mokotów czy Bliska Wola, a coraz większą popularność zdobywa też Saska Kępa. Rezydencje natomiast najczęściej powstają w Konstancinie, Wilanowie, na Mokotowie czy w Józefowie. Co ciekawe, obserwujemy rosnące zainteresowanie większymi działkami w rozwijających się, aspirujących lokalizacjach. Klienci nie tylko szukają przestrzeni, ale i spójnego sąsiedztwa – miejsc, w których powstają całe enklawy domów zaprojektowanych z myślą o wysokim standardzie. To sprzyja budowaniu nowoczesnych, zintegrowanych społeczności.
Współpraca na etapie projektowania
TR: Lions Estate Development angażuje się już na etapie projektowania inwestycji. Co to oznacza w praktyce?
PS: Nasza rola nie ogranicza się do sprzedaży. Współpracujemy z klientami premium na co dzień, a nasz zespół 32 doradców doskonale rozumie ich potrzeby. Dzięki temu możemy przekładać ich oczekiwania na konkretne rozwiązania – od układu przestrzennego, przez wysokość sufitów, po liczbę miejsc w garażu. Naszym celem jest tworzenie inwestycji dosłownie szytych na miarę.

Przykład? Cztery kameralne budynki apartamentowe na Mokotowie – projekt sprzedany w ciągu kilkunastu dni. To pokazuje, że takie podejście działa i stanowi ogromną wartość dodaną – zarówno dla dewelopera, jak i dla naszych klientów.
TR: Macie też doświadczenie w modyfikowaniu inwestycji, które pierwotnie nie były planowane jako luksusowe. Jak przebiega taki proces?
PS: Deweloperzy często zapraszają nas jako konsultantów, gdy mają wątpliwości, czy projekt spełni oczekiwania klientów premium. Wspólnie z architektami wprowadzamy zmiany – podnosimy kondygnacje, rozszerzamy hale garażowe, ulepszamy przestrzenie wspólne i poprawiamy estetykę budynków. Taka transformacja pozwala nadać inwestycji realne cechy luksusu, a nie tylko marketingowy szyld. Efekt? Zwiększenie wartości inwestycji i możliwość podniesienia ceny za metr – bo za wyższą ceną idzie rzeczywista jakość.

TR: Współpraca z biurami projektowymi to kolejny element Waszej strategii. Co wnosi taka kooperacja?
PS: Pracujemy z architektami od samego początku – jako partnerzy, nie tylko doradcy. Wiemy, co jest istotne dla naszych klientów: wysokość pomieszczeń, funkcjonalność układu, liczba przeszkleń, doświetlenie, wygodne zjazdy do garażu. Tych elementów, które składają się na realny komfort, są setki – a wszystkie wynikają z rozmów z klientami. Tę wiedzę przekuwamy w know-how, które wnosi wartość już na etapie projektu.
TR: 70 tysięcy złotych za metr kwadratowy – taka cena robi wrażenie. Jak ją uzasadniacie?
PS: Kluczem jest unikatowość. Jeśli apartament oferuje taras na dachu, sufit o wysokości ponad 4 metrów, strefę wellness dostępną wyłącznie dla kilku lokali, nawet sześć miejsc garażowych i przestronną komórkę lokatorską, która może pełnić funkcję prywatnej piwniczki – to nie jest już tylko metraż, ale cały styl życia. Taki standard jest dla wielu klientów wart swojej ceny.
Strefy wspólne – luksus z głową
TR: Nie wszyscy klienci chcą basenu czy sauny w częściach wspólnych. Jakie jest Wasze podejście?
PS: Naszym zdaniem, luksus to również rozsądek. Basen w kameralnej inwestycji generuje wysoki czynsz, a bywa używany sporadycznie. Dlatego stawiamy na strefy, z których mieszkańcy faktycznie korzystają – wysokiej klasy siłownie, pokoje do masażu, przestrzenie inspirowane najlepszymi hotelami. Czasem więcej wartości daje dodatkowe miejsce parkingowe niż mała sala kinowa, z której nikt nie korzysta.
TR: Czy w dobie car-sharingu i miejskiej mobilności warto nadal projektować tyle miejsc parkingowych?
PS: Zdecydowanie tak. Klienci premium cenią sobie komfort i swobodę wyboru – mogą mieć samochody na co dzień, ale i kolekcjonerskie egzemplarze, które również wymagają odpowiedniego miejsca. Chodzi o elastyczność i brak kompromisów – właśnie to uważamy za prawdziwy luksus.
TR: Jakie zmiany mogą nas czekać w segmencie luksusowych nieruchomości?
PS: Coraz większe znaczenie będą miały inwestycje niepowtarzalne – takie, których nie da się łatwo skopiować. Wyróżniające się lokalizacje, architektura, indywidualne rozwiązania i przemyślana funkcjonalność – to będą fundamenty przyszłości rynku premium. Chcemy, by Warszawa i inne polskie miasta dołączyły do grona europejskich metropolii oferujących nieruchomości najwyższej klasy.