Pierwszy wysokościowiec dawnej Warszawy zasłynął ciekawą historią, dzięki której do dzisiaj w potocznym języku przetrwał jako PASTa. Mało osób wie, że to skrót od Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej, założonej 100 lat temu. Jubileusz PASTy to doskonała okazja, aby przypomnieć historię warszawskich telefonistek, panien z „dobrych domów”, czy heroiczną walkę o odbicie PASTy z rąk Niemców podczas Powstania Warszawskiego.
Historia PASTy rozpoczyna się w 1922 roku. W czwartym roku po zakończeniu I wojny światowej, rząd polski oraz szwedzkie Towarzystwo Akcyjne Cedegren, związane na stałe z firmą Ericsson, powołały Polską Akcyjną Spółkę Telefoniczną. Koncesja rządowa dla publiczno-prywatnej PASTy obejmowała Warszawę, w której działała centrala telefoniczna Ericssona o pojemności 35 tys. numerów z podziemną siecią kablową. Znacznie mniejsza infrastruktura telekomunikacyjna pod ówczesnym zarządem spółki funkcjonowała w innych miastach. Na przykład w Łodzi i Lwowie centrale PASTy dysponowały odpowiednio 5 tys. i 4 tys. numerów.
Siedziba PASTy przy ul. Zielnej 39 powstała w latach 1906-1908. Była pierwszym w Warszawie budynkiem z żelbetonu, a początkowo również najwyższym budynkiem. 51,5 metrowa PASTa posiadała 8 wysokich pięter i górowała nad okolicznymi kamienicami czynszowymi. Na mieszkańcach stolicy robiła wtedy wyjątkowe wrażenie i dla wielu Warszawiaków była powodem do dumy z dobrze rozwijającego się miasta.
Styl posecesyjnego modernizmu budynku, projektu Szweda, Isaka Gustafa Clasona, z realizacją polskiego architekta Bronisława Brochwicza-Rogoyskiego i charakterystycznymi blankami na szczycie powodował, że Kornel Makuszyński w swoim felietonie określał telefonistki z PASTy „pannami ze szwedzkiej wieży”. Neobarokowy portal z neogotyckimi cytatami fasady można odnaleźć i dzisiaj, uważnie przyglądając się budynkowi, który mimo zmian spowodowanych zniszczeniem i nadbudową pawilonu na ostatnim piętrze nadal trzyma fason wieży o jakiej wspominał Makuszyński.
Sala telefonistek znajdowała się na piątym piętrze, dokąd prowadziło przejście ze starszej, przylegającej po lewej stronie kamienicy przy Zielnej 37, która już od 1904 roku pełniła rolę centrali telefonicznej. Aby pomieścić dużą ilość kabli i urządzeń telekomunikacyjnych Ericssona, potrzebny był budynek o bardzo dobrych parametrach wytrzymałościowych.
„Żelbetonowa konstrukcja PASTy pokazała swoją siłę podczas wiktorii powstańczej. Niemcy długo stawiali opór w zajętym budynku, z którego mogli dobrze kontrolować okolice i prowadzić ostrzał. W mocnych murach PASTy mogli długo czuć się bezpiecznie. Ostatecznie, 20 sierpnia 1944 roku, żołnierze batalionu „Kiliński” zdobyli budynek dzięki wywołaniu pożaru. Duża ilość benzyny i wysoka temperatura ognia topiły kilometry kabli, ale co najważniejsze przyczyniły się do kapitulacji Niemców,” wyjaśnia Katarzyna Pąk z firmy Ericsson, która od lat śledzi losy telefonistek PASTy z przedwojennej Warszawy oraz współpracuje z Varsavianistami nad utrwaleniem historii i pamiątek z tamtego okresu.
Ślady działalności PASTy w dawnej Warszawie można znaleźć blisko jej siedziby, bo na przylegającym do budynku chodniku oraz w innych częściach Śródmieścia, m.in. na placu Grzybowskim. Mowa o przedwojennych włazach studzienek telekomunikacyjnych z logo PASTy. Najrzadsze i najbardziej wyjątkowe posiadają pełną nazwę Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej oraz logo z pierwszym modelem telefonu Ericssona. Jego słuchawka zakończona była gwizdkiem, którego dźwięk na wzorze włazu symbolizuje linia łamana, przez większość osób mylnie uznawana za błyskawice. Studzienki PASTy można znaleźć też w innych regionach Polski, na przykład w Łodzi, miastach Śląska i Lubelszczyzny, co podkreśla skalę działalności spółki.
W podziemiach budynków PASTy przy ulicy Zielnej do dzisiaj zachowały się na ścianach przelotki kabli telefonicznych. Kilka z nich wtapia się w aranżację sali lokalu gastronomicznego, działającego przy ulicy Zielnej 37. Postronna osoba może nie docenić ich wartości historycznej, bo w piwnicznych pomieszczeniach przelotki Ericssona swoim kształtem przypominają szafki do przechowywania butelek z winem. Nic bardziej mylnego.
„To jedyne miejsce w Warszawie, gdzie przelotki są publicznie widoczne. Na początku XX wieku dokładnie takimi przelotkami, transportowanymi przez pracowników Ericssona razem ze sprzętem telekomunikacyjnym ze Szwecji, oplecione było całe Śródmieście w promieniu 8 km. Historyczna infrastruktura służyła jako nośnik kabli aż do lat 90-tych,” dodaje Katarzyna Pąk.
Do 1934 roku, gdy nowoczesne technologie Ericssona umożliwiły coraz większą automatyzację, budynek PASTy pełnił funkcję dużej centrali telefonicznej. Praca na stanowisku telefonistki była uznawana za bardzo intratną. „Zdobycie pracy w PAŚCIE, tak jak przed pierwszą wojną nie było łatwe, ale gdy się ją już miało, dawała ona nie tylko bardzo przyzwoity zarobek, ale też poczucie bezpieczeństwa socjalnego. W Warszawie lat dwudziestych, będącej miastem ludzi zubożałych, telefonistki należały do ludzi raczej dobrze sytuowanych,” czytamy w albumie historycznym „100 lat Ericssona w Polsce”, wpisanym na listę publikacji varsavianistycznych.
W wyniku II wojny światowej centrala i sieci telefoniczne w Warszawie zostały istotnie zniszczone. Mniej ucierpiał budynek PASTy, który został odbudowany, ale bez zachowania kilku detali, które dzisiaj jeszcze bardziej podkreślałyby jego architektoniczne piękno. Historia PASTy jako spółki kończy się w PRL-u. W 1948 roku jej majątek został przejęty przez państwo. W 2003 roku na budynku pojawił się znak Polski Walczącej, upamiętniający walki o niepodległą Polskę.
„Nie ma wątpliwości, że PASTa zasługuje na pamięć kolejnych pokoleń Polaków. W przeciwnym razie, historia tego wyjątkowego dla stolicy miejsca zostanie szybko zapomniana, a pytanie o warszawską PAST-ę będzie kojarzyć się naszym dzieciom… wyłącznie z pastą do butów,” podkreśla Katarzyna Pąk z firmy Ericsson.