Obecny szum medialny wygląda tak, jakby ktoś celowo chciał odstraszyć nabywcę, by później znowu za bezcen próbować odkupić naszą nieruchomość. Nie jesteśmy handlarzami roszczeń. Chcemy jedynie rozporządzać swoją odzyskaną po 67 latach własnością. – mówiła Ewa Męczyńska, wnuczka Teodora Rajcherta, na spotkaniu z dziennikarzami. Wnuczka Rajcherta broni inwestycji przygotowanej przez dewelopera
Wczoraj z dziennikarzami spotkała się Ewa Męczyńska, wnuczka Teodora Rajcherta, który w latach 1918- 1926 wybudował piętrową piekarnię pod adresem Grochowskiej 224. Dziś to zniszczony budynek z czerwonej cegły, której mury zewnętrzne wpisane są do ewidencji zabytków. Rodziny nie stać na remont budynku, dlatego zaczęła poszukiwać inwestora. Nieruchomości od Pani Męczyńskiej chce nabyć francuska firma Bouygues Immobilier Polska. – Rodzinie zależało na wybraniu wiarygodnego partnera, który przed transakcją przedstawi projekt zachowujący wymienione w ekspertyzach wartościowe elementy budynku. Moja mama Maria, która urodziła się przy Grochowskiej i mieszkała tu do 18 roku życia, ma prawie 94 lata. To jej pozostawiliśmy ostateczną akceptację przedstawionego projektu. Bouygues Immobilier przedstawił mamie te plany, żeby pokazać, jak wkomponują się one w układ miejski. Mama była szczęśliwa, bo projekt jej się podobał. Chciałaby dożyć jego realizacji. I była na to nadzieja. – wyjaśnia Ewa Męczyńska.
Według uzgodnień zatwierdzonych przez wojewódzkiego konserwatora zabytków profesora Jakuba Lewickiego projekt przewiduje pozostawienie z dawnej piekarni tylko części wpisanych do rejestru zabytków: dwóch zewnętrznych elewacji, bramy i fragmentu ogrodzenia. Mają one być zachowane i odrestaurowane, a następnie „doklejone do do planowanego w tym miejscu pięciopiętrowego budynku mieszkalnego z usługami na parterze i podziemnym garażem.
Łączenie zabytkowej tkanki z nową zabudową jest powszechnie stosowaną metodą na całym świecie. Elewacje starych budynków, z których wyrastają nowe gmachy można spotkać zarówno w Barcelonie i Nowym Yorku.
Podobne rozwiązania stosowane są również w stolicy. W ostatnich latach w trakcie realizacji II etapu osiedla Mennica Residence deweloper musiał zachować ceglaną ścianę od strony ul. Waliców. To chroniona przez konserwatora zabytków pozostałość dawnego browaru Junga. Ceglany mur w czasie wojny stanowił granicę warszawskiego getta. Wtedy nie budziło to żadnych obaw i protestów ze strony miejskich aktywistów i społeczników.
Prawdziwa historia piekarni Teodora Rajcherta
Działka została zakupiona przez Teodora Rajcherta i jego żonę Aleksandrę z Kraszewskich 5 lipca 1913 r. z myślą o budowie własnej piekarni. Wybudowano ją w latach 1918-1926. Funkcjonowała do 8-10 września 1939 r., kiedy to podczas nalotu niemieckiego bomba zniszczyła dach i budynek od strony północnej, osłabiła jego konstrukcję, a mieszkanie właścicieli spłonęło. Jednak już w listopadzie 1939 r. piekarnia wznowiła działalność i, mimo wielu trudności powodowanych okupacją, kontynuowała ją nieprzerwanie do śmierci Teodora Rajcherta, tj. do 25 lipca 1944 r.
Pogrzeb, wybuch Powstania Warszawskiego, dalsze działania wojenne spowodowały, że Aleksandra Rajchert wraz z dwiema córkami – Marią i Jadwigą wróciły do domu dopiero 26 stycznia 1945 r. Zastały cały budynek opieczętowany, bez dostępu do mieszkania. W komisariacie milicji dowiedziały się, że nie są już właścicielkami i jedynie szybkie zniknięcie uchroni je przed deportacją do obozu NKWD w Rembertowie. Dekret Bieruta z 26 października 1945 r. zatwierdził przepadek mienia. Rodzina straciła wszystko, a o odzyskanie nieruchomości walczyła do 2012 r. czyli 67 lat!
Wybudowali piekarnię, odzyskali ruinę
Po latach walki w urzędach i sądach rodzina odzyskała budynek wraz z działką. Teren, na którym zlokalizowana była piekarnia, jest objęty miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego z 2014 r., który zgodnie z prawem był uzgodniony z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków. W tym uzgodnieniu konserwator określił zakres ochrony, dopuszczone zmiany i zabudowę. Po raz drugi w sprawie nieruchomości konserwator wypowiedział się 6 lutego 2017 r., wpisując elewacje, bramy i fragment ogrodzenia do rejestru zabytków. Nic się od tego czasu nie zmieniło w kwestii nieruchomości.
O zrujnowanej piekarni zaczęło być głośno po tym jak stołeczne media zaczęły się rozpisywać na temat planów inwestora, który zamierza wybudować w tym miejscu budynek mieszkalny. Wcześniej nikogo nie interesowały losy niszczejącej piekarni.
A jednak wystarczył szum medialny, by rodzinie po raz kolejny odebrano prawo do decydowania o jej własności. Piekarnia jest bowiem nadal własnością rodziny Teodora Rajcherta, a którą reprezentuje jego wnuczka – Ewa Męczyńska. Rodzina jest zgodna co do sposobu rozporządzenia tym terenem.
– Władze konserwatorskie, władze miasta i dzielnicy od lat wiedziały o stanie nieruchomości, o jej postępującej degradacji i wielokrotnych włamaniach i rabunkach. Mamy na wszystko dokumenty. Jako właściciele, którzy odzyskali po 67 latach swoją własność nie otrzymaliśmy od nikogo żadnego wsparcia. Wszystko finansowaliśmy ze swoich środków. Procedury ciągnęły się latami. Żadna z tych instytucji nie zgłosiła się do nas z propozycją wykupu czy zaaranżowania tego miejsca na cele społeczno-kulturalne – mówi Ewa Męczyńska.
Prawie 70 lat walki o odzyskanie własności
24 października 2013 r. budynek dokładnie obejrzał Wojewódzki Konserwator Zabytków. Mniej więcej w tym czasie zapadła rodzinna decyzja o sprzedaży nieruchomości. Znając stan techniczny budynku, rodzina zdecydowała też o wyłączeniu go z użytkowania z dniem 1 września 2013 r., tracąc tym samym jakiekolwiek dochody z nieruchomości i obciążając opłatami i prowadzeniem spraw administracyjnych swoje prywatne domowe budżety. Sprawy w urzędach były przeciągane w nieskończoność.
Po zamieszczeniu ogłoszenia o sprzedaży anonimowe osoby telefonowały do spadkobierców Teodora Rajcherta z wyzwiskami i pogróżkami. Mimo zabezpieczeń do budynku wiele razy się włamywano i kradziono wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Do reprezentującej rodzinę wnuczki Teodora Rajcherta zgłaszały się osoby z wątpliwymi ofertami kupna nieruchomości.
– Zastanawialiśmy się, jak najlepiej wykorzystać odzyskaną nieruchomość. Pomysłów było kilka. Stan budynku wskazywał na intensywną eksploatację. Jesteśmy emocjonalnie bardzo związani z tym miejscem i właśnie z szacunku dla niego odrzuciliśmy kilka nawet korzystniejszych finansowo propozycji polegających wyłącznie na rozbiórce lub nierealnych adaptacjach – mówi Ewa Męczyńska.
Obiekt jest w bardzo złym stanie technicznym. W maju 2012 r. wykonano ocenę stanu technicznego budynku, która określiła jego zużycie pod względem technicznym i ekonomicznym między 85 a 95 proc. zależnie od metodologii pomiaru. Firmy budowlane wyceniały przeprowadzenie remontu kapitalnego na sumę między 4 a 10 mln zł. Rodzina nie dysponowała i nie dysponuje taką kwotą. W sierpniu 2012 r. została wydana opinia prof. dr hab. inż. arch. Krystyny Guraszewskiej-Gruszeckiej dotycząca stanu zachowania wartości zabytkowych budynku dawnej piekarni i możliwości jego remontu.
Stwierdzała ona, że budynek nie nadaje się do rewaloryzacji i współczesnego zainwestowania. W nadziei na zainteresowanie i współpracę właściciele przekazali te ekspertyzy: Wydziałowi Architektury Dzielnicy Praga-Południe, Miejskiemu Biuru Planowania Przestrzennego, Stołecznemu Konserwatorowi Zabytków, Wojewódzkiemu Mazowieckiemu Konserwatorowi Zabytków, Powiatowemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego, Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jedyną odpowiedzią był nakaz rozbiórki komina wydany 5 marca 2013 r. przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Wyburzenie grożącego zawaleniem komina było tak dużą zmianą w lokalnym krajobrazie, że zainteresowali się nią lokalni działacze społeczni. 8 października 2013 r. odbyło się spotkanie w kawiarni Kicia Kocia, w którym brali m.in. udział Cezary Polak – działacz grochowski, właściciel kawiarni i dziennikarz, Ewelina Rosiak – architekt, Michał Krasucki – obecny Stołeczny Konserwator Zabytków, a wówczas prezes warszawskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Podczas spotkania wnuczka Teodora Rajcherta, Ewa Męczyńska opowiedziała historię budynku, zaprosiła do jego oględzin i przekazała swoje dane kontaktowe Cezaremu Polakowi, jeżeli ktoś z zainteresowanych chciałby obejrzeć nieruchomość. Niestety nikt z wówczas obecnych nie podjął z nią żadnej próby kontaktu.
Sytuacja zmieniła się kilka dni temu. Nagle po tym, jak media zaczęły pisać o planach francuskiego dewelopera firmy Bouygues Immobilier . Potencjalny inwestor działki chce zgodnie z wytycznymi Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wyburzyć część budynku nie wpisaną do rejestru zabytków i wybudować pięciokondygnacyjny budynek zachowując jednocześnie zabytkowe elewacje piekarni. Według informacji, które uzyskaliśmy firma jest na etapie starania o pozwolenie na budowę. Zakup działki uzależnia od decyzji władz miejskich. Na realizację nowego budynku czeka córka Teodora Rejcherta 94 letnia Pani Maria, której bardzo zależy na tym, żeby w miejscu, w którym urodziła się powstała reprezentacyjna i miastotwórcza zabudowa.
Jaka przyszłość czeka tę inwestycję nie wiadomo. Od kilku dni piekarnią interesują się dziennikarze i lokalni aktywiści, którzy jak mówi Pani Ewa Męczyńska wcześniej nie byli zainteresowani losami niszczejącego budynku. – Tomasz Reich
Zdjęcia – Kuba Jurkowski
Masz newsa? Interesujesz się inwestycjami w Warszawie? Pisz do nas na adres: redakcja@nowawarszawa.pl Śledź nas na bieżąco na Facebooku.