Warszawskie place muszą przestać być parkingami

O Placu Centralnym i przestrzeni miejskiej z Piotrem Szcześniakiem, architektem holenderskiej pracowni bygg architecture rozmawia Tomasz Reich.

 

 

Wziął Pan udział w konkursie na zagospodarowanie placu Defilad przed przyszłą siedzibą Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Na co najbardziej zwracał Pan uwagę projektując tę ważną przestrzeń?

Plac Defilad znajduje się w sercu Warszawy, oznacza to również iż znajduję się w sercu Polski. Niestety bardzo daleko mu aby być sercem. Projektując Plac zależało mi aby to miejsce łączyło wszystkich warszawiaków i Polaków. Ważne było dla mnie,  aby Plac był wielofunkcyjny, by mógł gościć najróżniejsze wydarzenia, oraz by zmieniał się wraz z potrzebami organizatorów i uczestników. Bardzo ważne było dla mnie by Plac pełnił funkcje rezprezentatycjne, ale jednocześnie  nie przytłaczał swoim ogromem i był swojego rodzaju oazą, miejscem wytchnienia od miejskiego zgiełku.

W “PiK-NiKu”, zaproponowałem centralną, pustą płytę , gdzie mogłyby się odbywać najróżniejsze wydarzenia: koncerty, protesty, wystawy, zjazdy food trucków. Dookoła płyty powstaną tarasy z zielenią i drzewami, które będą służyć jako trybuny, miejsce na ogródki kawiarniane czy po prostu na chwile odpoczynku. Zaproponowany system wodotrysków umożliwia różne scenariusze: od spektakularnych pokazów fontann, przez lodowisko, po wielki akwen. Gdy system jest wyłączony, płyta staję się znów sceną dla wcześniej wspomnianych wydarzeń. Zmienne jest również oświetlenie, które może kreować różne nastroje.

Gdyby miał Pan wymienić najpoważniejsze wady miejskich placów w Warszawie, czego im brakuje? Wszyscy narzekają przede wszystkim na nadmierny ruch samochodowy, a przecież po wielu placach w Rzymie jeżdżą samochody, a mimo tego tętnią one życiem cały dzień…

Samochody to cały system, tak bardzo determinujący nasze miasta, nasze domy, nasz krajobraz. Zauważ, iż użyłeś słowa „jeżdżą samochody”. Osobiście nie uważam iż „jeżdżące samochody” są czymś złym i degradującym przestrzeń miejską. Problemem się stają w momencie gdy stoją nachalnie w przestrzeni publicznej. W Warszawie, zarówno place jak i chodniki służą jako przechowalnia samochodów. Zupełnie inaczej przestrzeń publiczna wygląda gdy ktoś cię podrzuci, albo podjedziesz taksówką na plac. Wysiadasz, idziesz do knajpy na spotkanie, samochód odjeżdża, a nie będzie tam stał przez kilka godzin. Miejsce parkingowe to 5×2,5 m , czyli 12,5m2. Do tego dodaj dojazd do miejsca parkingowego. Razem niech to będzie 16m2. Pomnóż to teraz przez ilość samochodów.Jest to olbrzymia przestrzeń zabrana innym użytkownikom.  Gdy uwolnimy ulice i place od parkowania, będziemy mieli olbrzymi potencjał dla zieleni, kawiarni itp.

Poza tym zależy jeszcze jak te samochody jeżdżą. W wspomnianym Rzymie czy innych miastach europejskich coraz częściej ruch pieszy, rowerowy i kołowy jest wymieszany, kierowcy dostosowują prędkość do innych użytkowników. Dużo zależy od kultury użytkowników, dużo od  rozwiązań przestrzennych. Wiem, iż jest jesteś zafascynowany przestrzenią publiczną w Hiszpanii, na pewno zauważyłeś iż różne części przestrzeni są bardzo dobrze oznakowane a użytkownicy te oznaczenia i respektują.

W moim projekcie na Plac Defilad, część centralna placu jest w 100%  przeznaczona dla pieszych ale dookoła zaproponowałem wspólny pas komunikacyjny, ze spowolnionym ruchem dla samochodów (taksówki, dostawy, policja czy ambulansy), rowerowym i pieszym. Takie rozwiązania  wymuszają ostrożność i uczy pewnej wrażliwości.

Jakie miejsca w Warszawie mają największy potencjał, żeby tętnić życiem całą dobę?

Elementami potrzebnymi do wykreowania miejsca tętniącego życiem są przede wszystkim kontekst urbanistyczny oraz funkcjonalność: komunikacja, knajpy, sklepy, instytucje kulturalne, miejsca do siedzenia oraz coś do „popatrzenia”. Nie musi to być wybitna architektura, woda i zieleń świetnie się sprawdzają.

Olbrzymi potencjał ma Marszałkowska. Można ją porównać do Pól Elizejskich. Oczywiście nie mam na myśli architektury. Potencjał drzemie w urbanistycznym układzie. Marszałkowska łączy wiele atrakcyjnych placów z potencjałem: Pl. Unii Lubelskiej, Pl. Zbawiciela, Pl. Konstytucji (tutaj architektura swym potencjałem dorównuje Paryżowi), potem idzie przez centrum i Ogród Saski, kończąc się na Pl. Bankowym. Jest to główny szlak komunikacyjny, łączy bardzo różne przestrzenie. Należałoby Marszałkowską przekształcić w wielki bulwar, z kawiarniami, sklepami, kioskami, zmniejszyć ilość pasów ruchu kołowego. Pl Konstytucji i Bankowy muszą przestać być wielkimi parkingami. Punktami zapalnymi jest Rondo Dmowskiego oraz przecięcie z Osią Saską. Nie do zaakceptowania jest iż w miejscu gdzie główna ulica przecina się z najważniejszą osią jest płot pomiędzy torowiskiem a ulicą. Transformacja Marszałkowskiej powinna być całościowa.

Oczywiście duży potencjał widzę w Placu Defilad. Istnieją tutaj placówki kultury, urzędy. PKiN, chcąc nie chcąc jest atrakcją i magnesem. Jeśli uda się zbudować MSN i TR oraz inne obiekty nowego centrum, to Plac Defilad stanie się miejscem, gdzie będziemy chcieli być dzień i noc.

 

Na Starówce mamy przynajmniej dwa place, które powinny tętnić życiem, a tak naprawdę są odwiedzane wyłącznie przez turystów, dlaczego?

A czego warszawiacy mają szukać na Starym Mieście? Nie idziesz na Stare czy Nowe Miasto by coś tam załatwić, nie załatwiasz nic również w okolicy. Oba rynki nie są jakoś świetnie połączone komunikacja miejską. Problem Starego Miasta tkwi w tym iż w wieku XVIII (które do tamtej pory pełniły funkcje królewskie), dookoła niego zaczęły się rozwijać prywatne osady / miasta, czyli jurydyki. Każdy z inwestorów chciał stworzyć atrakcyjne miejsce. To spowodowało przeniesienie „ciężaru” ze Starego Miasta do tych nowych osad. To tak jak teraz, zamiast przekształcania np Marszałkowskiej w ulice handlową, powstają centra handlowe które zasysają ludzi.

Podejrzewam iż gdyby na Starówce był większy wybór obiektów handlowych niż sklepy z bursztynami, na pewno przyciągnęłoby to więcej warszawiaków. Butiki znanych marek w większości miast mieszczą się na starych miastach.

Ale nie można winić Starówki. Rynek Nowego Miasta osobiście uważam za magiczne miejsce. Fakt iż głównie turyści chodzą tam to jest trend ogólnoeuropejski. Turyści udają się na starówki w poszukiwaniu pewnej autentyczności, która tak naprawdę znajduje się w dużo nowszych częściach miast. Lokalsi to wiedzą. Poza tym warszawiak wie iż na jego własnej Starówce autyczności na pewno nie znajdzie .

Warszawa nie doczekała się dotąd placu miejskiego z prawdziwego zdarzenia. Co jest największych grzechem takich miejsc w stolicy?

Największym grzechem stolicy oprócz wspomnianych parkingów oraz zbyt szerokich ulic, jest to co znajduje się w parterach ulic.

 

Czy w stolicy jest miejsce, mam na myśli przestrzeń publiczną, którą moglibyśmy się pochwalić?

Warszawa pięknieje można by powiedzieć z dnia na dzień. Jest coraz więcej wysokiej jakości przestrzeni publicznych, np takie Bulwary Wiślane czy Plac Grzybowski. Przepiękny jest Ogród Krasińskich. Ale chyba przestrzenią najbardziej wartą pochwalenia się jest Plac Zbawiciela. Przebudowa Placu nie była aż tak kosztowna jak w przypadku Pl. Grzybowskiego ale powstało bardzo przyjemne miejsce Nie zapomnę jak podczas jednego spotkań z klientem w Holandii, ten powiedział:” musi już iść, muszę się jeszcze spakować bo lecę do Warszawy. Raz na miesiąc czy dwa lubie zabrać książki i przez cały weekend czytać je na Placu Zbawiciela”. Zrobiło mi się wtedy naprawdę miło, że teraz zamiast do Paryża czy Rzymu, aby spędzić klimatyczny weekend lata się do Warszawy

W ubiegłym roku  do użytku oddano pierwszy w Warszawie zbudowany z prywatnych funduszy Plac Europejski przy Warsaw Spire. Czy takie finansowanie jest rozwiązaniem sposobem na budowę przestrzeni publicznej?

Plac Europejski znajduje się w dzielnicy biurowej. Projektowanie przestrzeni w takiej dzielnicy jest trochę inne niż zaprojektowanie Pl Defilad czy Ulicy Marszałkowskiej. Tutaj należy uwzględnić różne grupy użytkowników i interesy. Oddanie tego w ręce prywatne jest możliwe ale wymagałoby to silnej współpracy z aktywistami miejskimi, konsultacji z mieszkańcami. Należałoby zabezpieczyć przestrzeń przed jej późniejszym zawłaszczeniem przez inwestora. Niewątpliwie proces transformacji przestrzeni byłby dużo szybszy niż w przypadku finansowania ze środków publicznych.

Historia Warszawy pokazuje iż miasto można budować z środków prywatnych. Ale budowanie te musi dobrze przemyślane i nie może wykluczać słabszych, inaczej powodować to będzie w przyszłości problemy i segregacje.

 

Co trzeba zrobić, żeby w Warszawie powstawało więcej przestrzeni dla pieszych, a także miejsc do wypoczynku?

Należy spowolnić ruch na ulicach, zmniejszyć ilość miejsc parkingowych, zachęcić do korzystania z rowerów. Niekoniecznie trzeba budować całą drogą infrastrukturę rowerową, wystarczy często wytyczyć ekstra pas dla rowerów kosztem miejsc postojowych albo szerokich pasów. Wolniejszy ruch, wolniejsze chodniki spowodują iż piesi będą się czuć komfortowo i bezpiecznie. To pociągnie za sobą powstawanie knajp i sklepów. W tej kwestii należy stworzyć korzystniejsze warunki najmu. Dziś zamiast sklepów i knajp, w parterach są banki które stać na wysokie czynsze. Często się śmieje z przyjaciółmi że w każdym nowym bloku jest bank, tak abyś mógł w kapciach wyjść i wziąć kolejny kredyt albo sprawdzić raty. To są zabiegi, które bardzo niskim nakładem i szybko można tworzyć miasto.

 

 

 

GALLERYWARSAW

Portal o sztuce, modzie i rzemieślniczych outsiderach, zgłębiający najciekawsze zjawiska na scenie twórczej. Łączy współczesne trendy z klasyką, przenikając kulturę wysokiej sztuki z nurtami alternatywnymi. Portal oferuje artykuły, wywiady i relacje z wystaw, promując niezależnych artystów o wyjątkowych stylach i podejściu do tworzenia – od awangardowych obrazów po ręcznie szyte buty.

Wiadomości

Polecane

Fabryka Norblina Było i Jest – Konkurs fotograficzny. Do wygrania Ipad...

0
Zapraszamy do udziału w konkursie fotograficznym „Fabryka Norblina – było i jest” Miłośnicy fotografii i Fabryki Norblina – mamy dla Was wyjątkową propozycję! Wraz z...
×