Szef tanich linii Ryanair Michaela O’Leary’ego jest przeciwny inwestycjom lotniskowym rządu PiS. Irlandzki przewoźnik porównuje inwestycję CPK do „zamku na piasku” i proponuje nazwę „Lotnisko Bitcoin”.
CPK stara się zachować spokój i odpiera zarzuty irlandzkiego przewoźnika, który wyśmiał plany budowy CPK nazywając inwestycję „zamkiem na piasku”.
Co do celowości wydatków z pieniędzy publicznych i opłacalności inwestycji, to istnieje temat-rzeka: dopłat do działalności Ryanaira przez porty lotnicze i tzw. umów marketingowych zawieranych przez porty lotnicze z tym przewoźnikiem. Nie czas i miejsce, żeby temat rozwijać, ale jak zauważył dziś prezes CPK Mikołaj Wild: „W odróżnieniu od Ryanair CPK nie uzyskał nigdy nielegalnej pomocy publicznej. Zamiast rezygnacji z CPK polscy podatnicy powinni zaoszczędzić, rezygnując zdotowania lotów Ryanair z portów regionalnych”.
Ryanair napisał w swoim oświadczeniu: „CPK mówi jedynie we własnym imieniu, nie ma pasażerów, nie ma też klientów”. Ile w tym prawdy? Otóż spółka CPK konsultuje planowany układ infrastruktury, wygląd i rozwiązania funkcjonalne lotniska ze stu kilkudziesięcioma podmiotami z różnych branż, w tym – co warte podkreślenia – także z linią Ryanair, która jako jedna z wielu uczestniczy w organizowanych przez spółkę CPK spotkaniach w ramach Komitetu Konsultacyjnego ACC.
W oświadczeniu czytamy: „Ryanair nie będzie korzystać z CPK, podobnie jak, naszym zdaniem, nie uczyni tego LOT, ani żadna rozsądna linia lotnicza.” Oczywiście, szanujemy wybór Ryanaira. Co do obecności na CPK innych linii, to np. w imieniu LOT zasadniczo powinien wypowiedzieć się LOT, a nie Ryanair, który jest dla tej linii konkurentem realizującym zupełnie inny model biznesowy. Według naszych informacji – chociaż oczywiście irlandzki przewoźnik może sądzić, że wie lepiej – CPK szykowane jest jako lotnisko przesiadkowe, którego głównym przewoźnikiem będzie LOT, a jednocześnie będzie ono dostępne dla wszystkich zainteresowanych linii.
Przedstawiciele Ryanair piszą: „Pozostałe 25 miliardów oszczędności należy zainwestować w polskie szpitale i polskie szkoły z korzyścią dla polskich obywateli, polskich lekarzy, polskich pielęgniarek i polskich nauczycieli”. Troska irlandzkiego przewoźnika o polski system ochrony zdrowia i edukacji jest wzruszająca, ale nie wydaje się szczera. Bardzo ważna informacja jest taka, że rezygnując z budowy CPK, nie uda się uzyskać góry pieniędzy, która można by przeznaczyć na inny cel. Źródła finansowania w najbliższych latach to bowiem: skarbowe papiery wartościowe, które nie obciążają bieżących wydatków państwa, finansowanie komercyjne (dla części lotniskowej) i dedykowane środki UE (część kolejowa).
W swojej odpowiedzi Ryanair „zaleca, żeby polski rząd przestał marnować pieniądze na lotnisko CPK”. Z całym szacunkiem dla irlandzkiego giganta, który rozdaje karty w europejskim pasażerskim segmencie lowcostowym: linia lotnicza może zalecać swoim załogom, np. jaki mają zabrać dodatkowy zapas paliwa i ile zdrapek loterii sprzedać na pokładzie, a nie polskiemu rządowi, jak ustalać wydatki inwestycyjne. Prawda jest taka, że Ryanair myśli wyłącznie o własnym modelu biznesowym point-to-point, który całkowicie rozmija się z ideą hubu, czyli CPK.
Następne stwierdzenie z oświadczenia: „Lotnisko CPK – zamek na piasku w szczerym polu będzie kolejną poważną nieudaną inwestycją, podobnie jak terminal Brandenburg w Berlinie”. Powtarzamy, że żadnej analogii z Berlinem-Brandenburg nie ma. CPK to port przesiadkowy, a Berlin point-to-point. Niemieckie huby są we Frankfurcie i Monachium, a nie w Berlinie. Co do prowadzenia inwestycji, to wyciągamy wnioski z niemieckiego przebiegu wydarzeń i przedsięwzięliśmy kroki, żeby uniknąć berlińskiego scenariusza.
Wypowiedź prezesa Ryanaira krytyczna wobec CPK, odpowiedź CPK dla przewoźnika, kolejne trzy grosze Ryanaira, sprostowanie nieprawdziwych tez i riposta CPK… Ryanair nie przedstawił w swojej ostatniej wypowiedzi merytorycznych argumentów, więc jako CPK niniejszym kończymy wymianę zdań. Apelujemy do Ryanaira, żeby zakończyć słowny ping-pong, rozstać się w szacunku i zająć się wyzwaniami, których zarówno inwestor lotniska, jak też przewoźnik mają przed sobą bardzo wiele.