To będą największe zakupy w historii polskich spółek kolejowych. Koleje Mazowieckie podpisały umowę ramową na zakup 71 elektrycznych zespołów trakcyjnych. Dostarczy je Stadler Polska Sp. z o.o. Co ważne, pojazdy będą produkowane w Siedlcach, a prace zyska tam nawet kilkaset osób. Wartość zamówienia to rekordowe 2,2 mld zł.
Przetarg tej skali to wielkie wyzwanie, ale idą za nim ogromne korzyści. Wszystkie pojazdy będą pochodziły od jednego producenta, co ma kluczowe znaczenie przy ich późniejszej eksploatacji i utrzymaniu. Więcej pojazdów to przede wszystkim zwiększenie częstotliwości kursowania pociągów na Mazowszu. Będzie można wydłużyć ich zestawienia, a jednocześnie zapewnić tzw. rezerwę taborową.
O realizację tego największego w historii polskiej kolei przetargu ubiegało się trzech producentów: Newag S.A., Stadler Polska Sp. z o.o. oraz konsorcjum firm Pesa Bydgoszcz S.A. i ZNTK „Mińsk Mazowiecki” S.A. Oferta Stadlera uzyskała najwyższy wynik.
Pojazdy zostaną dostarczone w kilku transzach do końca 2019 roku.
Koszt zakupu to ponad 2,2 mld zł brutto. Spółka na realizację tej inwestycji aplikuje o środki unijne w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020. Poziom dofinansowania wynosi 50 proc. kwoty wydatków kwalifikowalnych, do których zaliczają się zakup taboru i symulatora jazdy pociągiem, szkolenia pracowników oraz pakiety pozderzeniowo-naprawcze. Wydatki dotyczące serwisu będą pokrywane ze środków własnych przewoźnika.
Co bardzo ważne, wszystkie zamówione pociągi zostaną wyprodukowane na Mazowszu – w zakładach firmy Stadler w Siedlcach. Do końca 2017 r. wyprodukowano tu łącznie 386 pociągów, które obsługują rynek polski, niemiecki, włoski, holenderski, węgierski, czeski i białoruski. Po polskich torach jeżdżą 54 nowoczesne pociągi FLIRT (10 – Koleje Mazowieckie, 4 – Koleje Śląskie, 20 – Łódzka Kolej Aglomeracyjna, 20 – PKP Intercity)
Umowę ramową dotyczącą zakupu 71 elektrycznych zespołów trakcyjnych podpisali dziś Robert Stępień, prezes zarządu Kolei Mazowieckich, Czesław Sulima, członek zarządu dyrektor eksploatacyjny spółki, a także Peter Spuhler, właściciel i przewodniczący rady nadzorczej Stadler Rail. Umowa opiewa na ponad 2,2 miliarda złotych i będzie zrealizowana przy wsparciu środków unijnych.