Miło Cię widzieć to patent na symbol Warszawy?
Celem konkursu było stworzenie nowego symbolu Warszawy, oczywiste jest jednak, że symbole nie rodzą się z dnia na dzień, istnieje potrzeba ich weryfikacji. Na podstawie entuzjastycznego odbioru można zaryzykować stwierdzenie, iż MIŁO CIĘ WIDZIEĆ stanie się symbolem Warszawy, jednak wszystko w gestii ludzi.
Neony wyginęły z polskich ulic, a Ty się nimi zajmujesz, dlaczego?
Nie jest do końca prawdą, że się nimi zajmuję. Przede wszystkim jestem grafikiem. Namiętnie interesuję się architekturą, a konkurs Muzeum Neonów dawał okazję, by wpłynąć na jakość przestrzeni publicznej, wzbogacić ją czymś więcej, niż tylko estetycznym obiektem. Niemniej mam nadzieję, że nie jest to ostatni neon, jaki uda mi się stworzyć.
Z czym kojarzy Ci się Warszawa?
Z estetycznym tyglem, wielkim kontrastem, do którego trudno przywyknąć, ale w którym da się odnaleźć swoisty specyficzny urok, z bolesną historią widoczną na każdym rogu i dumnym podniesieniem się miasta z popiołów. Również z licznymi oddolnymi inicjatywami, niezależnymi pomysłami, którym udaje się tu zakwitnąć i wnieść wiele dobrego.
Możesz przybliżyć czytelnikom, w jaki sposób powstał sam pomysł na Miło Cię widzieć?
Tradycja neonu jest ściśle związana z typografią, oczywiste więc dla mnie było stworzenie projektu opierającego się właśnie na typografii. Sam komunikat – coś prostego, jednoznacznie pozytywnego – był dość prosty do wymyślenia, serdeczne przywitanie wywołujące uśmiech na twarzy. Samo wykreślenie kolejnych liter było bardziej czasochłonne, bowiem font stworzyłem specjalnie na potrzeby tego projektu. Co do lokalizacji – umiejscowienia neonu na moście – było to spowodowane wieloma czynnikami – należytą ekspozycją czy próbą zbliżenia miasta do rzeki, do której, jako osoba pochodząca z Torunia, mam wielki sentyment. Niestety centralne umieszczenie neonu, mające na celu symboliczne zjednoczenie brzegów, z powodów technicznych nie było możliwe.
Gdzie można zobaczyć Twoje inne prace?
Moją pasją jest ilustracja, niestety nie mam ostatnimi czasy wielu okazji, by realizować się w tym kierunku. Moje prace można spotkać głównie na półkach sklepowych, bowiem obecnie trudnię się projektowaniem opakowań. Również w identyfikacji wizualnej polskich firm, takich jak Netia, PZU, ilustracjach SKO PKO Banku Polskiego oraz sztuce użytkowej, jak plakaty czy logotypy. Na bieżąco będzie można obserwować moje poczynania na moim fanpage’u (www.facebook.com/mariuszlewczykdesign).
Mamy neony w muzeum neonów, jak myślisz, czy kiedyś wrócą one na stołeczne ulice?
Neony wciąż są obecne w przestrzeni miejskiej, niestety w znacząco mniejszym zakresie. Zauważalna jest ostatnimi czasy dążność do wykorzystania neonu jako najbardziej estetycznej formy reklamy przez różnorakie knajpki czy klubokawiarnie. Godne pochwały są niestrudzone starania Muzeum Neonów, by ocalić dawno zgasłe i zapomniane perły sztuki użytkowej, które umieszczone również poza budynkiem Muzeum, w pofabrycznej przestrzeni SOHO Factory, sprawiają wyjątkowe wrażenie.
Czy Warszawa ma wystarczającą ilość światła w nocy? Las Vegas, Nowy York, Tokyo to miasta, w których ulice rozświetlają neony, a czy widzisz swoimi oczyma takie miejsce w Warszawie, które idealnie nadawałoby się na ich ekspozycję?
Widzę usilną tendencję, aby tworzyć w miastach miejsca na modłę nowojorskiego Times Square czy londyńskiego Piccadilly Circus, w których zza natarczywych reklam świetlnych i ekranów bądź co bądź spoziera komercja, przysłaniając tym samym zapomnianą architekturę. Są to miejsca, w których nagromadzenie reklamy jest tak przesadzone, że stało się na swój sposób malownicze, ale służy przede wszystkim do podkreślenia bezsennego charakteru wielkich miast. Warszawa ma zgoła inny charakter, są co prawda miejsca, gdzie wielkomiejski pęd jest zauważalny, jednak przez te miejsca ludzie przemykają chyłkiem, byle jak najprędzej je opuścić. Osobiście uważam, że idealnym miejscem na ekspozycję neonów mógłby być park, gdzie skontrastowane z naturą wielokolorowe napisy, niczym abstrakcyjne myśli porzucone w przestrzeni, mogłyby wytworzyć osobliwe wrażenie. I tak, przechadzając się wśród drzew i świateł, można by odnieść wrażenie, że jest się gdzieś indziej. I poczuć się jak dziecko.
Rozmawiał Tomasz Reich
Mariusz Lewczyk
O rozmówcy:
Absolwent Projektowania graficznego Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu – jego dyplom Tête-à-tetris – rodzina fontów, zrealizowany u prof. Edwarda Salińskiego i obroniony z wyróżnieniem
w 2009 r., zdobył Medal im. Tymona Niesiołowskiego za najlepszy dyplom artystyczny oraz główną nagrodę na Międzynarodowym Biennale Studenckiej Grafiki Projektowej AGRAFA (2009) w kategorii Liternictwo i typografia.
Zdobywca I Nagrody w konkursie Doliny Kreatywnej Telewizji Polskiej S.A.
w kategorii design za ilustracje do Zdążyć przed Panem Bogiem Hanny Krall.
Obecnie pracuje w Warszawie w White Cat Studio, gdzie między innymi współtworzy nowy wizerunek Netii, PZU oraz PKO Banku Polskiego.