Najdłużej planowana i pilnie potrzebna inwestycja , Czerniakowska-bis, miała ruszyć w drugiej połowie 2016 roku, po ponad 10 latach przygotowań. Wygląda jednak na to, że padła ofiarą afery reprywatyzacyjnej.
Konsultacje społeczne w sprawie Czerniakowskiej-bis odbyły się już w 2008 roku. Nowa ulica miała przebiegać łukiem od ul. Gagarina do Wolickiej i łączyć się z Trasą Siekierkowską poprzez istniejący już węzeł. To blisko dwa kilometry trasy.
Ta inwestycja miała pomóc nie tylko mieszkańcom Siekierek, miała też odkorkować dojazd z i do centrum Warszawy od strony Siekierek, a także odciążyć ruch na ulicy Bartyckiej. Wydano na nią dziesiątki milionów złotych, po wielu latach uzyskano wszystkie niezbędne zezwolenia. Pozostało do wykupienia 51 działek i rozpisanie przetargu. Warto wspomnieć, że ta inwestycja miała być gotowa już dwa lata temu.
I gdy wiosną tego roku miała wreszcie ruszyć i zakończyć się w 2017 roku, decyzja środowiskowa została zaskarżona przez organizacje ekologiczne, które już wielokrotnie blokowały warszawskie inwestycje, takie jak na przykład most Siekierkowski. Tym razem zarzucono nowej inwestycji, że „zaplanowano zbyt dużo pasów, które do tego są za szerokie”. Ekolodzy stwierdzili również, że ruch na Czerniakowskiej-bis może prowadzić do zbytniego zwiększenia zanieczyszczenia powietrza, zapominając, że auta stojące w wielogodzinnych korkach nie tylko są uciążliwe i kosztowne dla samych kierowców, ale przede wszystkim powodują wzrost zanieczyszczenia powietrza, z tą tylko różnicą, że nie na ogródkach działkowych, a w bezpośredniej bliskości bloków mieszkalnych.
Rzeczniczka ZMID, Choińska-Ostrowska, jeszcze w czerwcu br. uspokajała zniecierpliwionych mieszkańców Siekierek, że nowy termin zakończenia inwestycji wciąż jest aktualny, tłumacząc: – Trwa postępowania o wydanie decyzji środowiskowej. W Wieloletniej Prognozie Finansowej na lata 2015-2017 zarezerwowanych na ten cel jest ok. 120 mln zł. Przewidujemy, że ulica będzie gotowa przed końcem 2017 r.
Kiedy wydawało się, że inwestycja prześladowana przez różne przeszkody, wreszcie ruszy, okazuje się, że może stać się największą ofiarą afery reprywatyzacyjnej, chociaż nie ma żadnego bezpośredniego z nią związku.
Wszyscy wiemy, że najlepszą obroną jest atak. Władze ratusza, pod ogniem krytyki związanej z aferą reprywatyzacyjną postanowiły poprawić swój wizerunek w oczach mieszkańców Warszawy.
W jaki sposób? Najprostszy z możliwych – składając obietnicę działań, które spodobają się jak największej liczbie mieszkańców, a jednocześnie będą najbardziej spektakularne. I właśnie na początku października usłyszeliśmy o takiej obietnicy.
Wiceprezydenci Warszawy na specjalnie zwołanej konferencji, w blasku fleszy, ogłosili zmiany w inwestycjach infrastrukturalnych, w tym tę najważniejszą, związaną z metrem. Rozbudowa II linii metra nastąpi o dwa lata szybciej niż było w planach. Do roku 2023 warszawiacy przejadą już całą tą nitką, czyli od stacji Połczyńska do Targówka.
To przyśpieszenie wymaga dodatkowych 1,2 miliarda złotych, które oczywiście nie wezmą się z powietrza. Zostaną pozyskane kosztem innych ważnych inwestycji, ale o wiele mniej spektakularnych.
Kto z was, czytających ten artykuł, słyszał o inwestycji Czerniakowska-bis? No właśnie. Dlatego mieszkańcy Siekierek najprawdopodobniej poczekają kolejne 10 lat na tak ważną dla nich inwestycję.
Publicysta i bloger