Rozmowa z Grzegorzem Kossonem, autorem powieści „Warstwy”.
W każdym mieście można dostrzec warstwy zmieniających się epok w architekturze, a w stolicy?
Stolica jest bardzo wyspowa, z racji historii to są malutkie wysepki, na których przycupnęły warstwy przeszłości. Te wysepki są często ograniczone do jednej ulicy. Skrzyżowania. Placu. Nagle znajdujesz się w innej warstwie i przenosi Cię w przeszłość.
Kraków, to ponoć raj dla artystów, a Warszawa?
Kraków to na pewno miejsce, gdzie wolniej się żyje. Myśli. Chodzi. Może przez to jest rajem dla artystów – oni mają przecież całkiem inne podejście do czasu. Kraków to miejsce, gdzie jest ciągłość pomiędzy warstwami. Nie ma nieostrości. Dramatycznych załamań. Warszawa to tygiel, miasto, które przyjmuje każdego nie stawiając wygórowanych warunków. To miasto dzikiej energii. Dla mnie figurą Warszawy są ruchome schody w metrze, po których i tak wszyscy biegną. Tu na pewno rzeczy są łatwiejsze i szybciej się dzieją. W Warszawie o wiele łatwiej jest włączyć się w warstwy, w Krakowie jest to o wiele.
Czytając Warstwy odniosłem wrażenie, że masz ogromną słabość do Ursynowa?
Jestem dzieckiem Ursynowa, to moje osiedle na nim się wychowałem. Kocham Ursynów. To moje miejsce. Dorastałem z nim i obserwowałem jak się zmienia. Ursynów to też papierek lakmusowy tego jak się zmieniała Polska. To dobrze widać po tym jak traktuje się przestrzeń na Ursynowie i na przykład – Kabatach. To całkiem inne światy.
Czy łatwo piszę się książkę, której akcja i fabuła skupione są na stolicy?
Pisanie każdej książki jest trudne. To ciężka praca, która polega na siedzeniu. Pisaniu. Myśleniu. Warstwy zabrały mi cztery miesiące czasu, którego oczywiście nie miałem. Dlatego wstawałem o 4-5 rano i pisałem zanim zaczynał się dzień. Musiałem też wykonać ogromną pracę intelektualną jeśli chodzi o myślenie i odczuwanie przestrzeni. To było najtrudniejsze. Z drugiej strony to była ogromna radość i zabawa. Bohaterowie i zdarzenia pojawiały się same.
Gruzy, to druga część Warstw? Co będzie łączyło te książki?
Połączy je miejsce czyli Warszawa. A także sposób opowieści o mieście.
Warszawa się zmienia, ale w jakim kierunku powinna iść. Budować wieżowce, czy może wprost przeciwnie niskie budynki?
Warszawa jako miasto jest wciąż odwrócona od rzeki, co mnie bardzo boli. Dużo się tu zmienia, ale wciąż rzeka tnie to miasto na pół. Dopóki Warszawa nie wróci nad Wisłę i nie wykorzysta jej walorów będzie dość przypadkowym miejscem. To miasto jest wciąż miejscem bez żadnego zamysłu ani wizji. To miasto wciąż czeka na swojego Generała Filozofa.
Ruch na rzecz odbudowy Pałacu Saskiego w zderzeniu z projektem na nowy symbol miasta, czyli słoikami. Czy jesteśmy tak pogubieni?
Warszawa to miasto, które nieustannie przyciąga Nowych Ludziach, którzy nie rozumieją miasta i jego warstw. Ta dwoistość miasta jest w nie z racji historii wpisana, ale dzięki niej są możliwe napięcia. Najciekawsze rzeczy dzieją się przecież na styku. W Warszawie problem nie jest z przyjezdnymi, tylko z tym, że oni często świadomie nie chcą się w tym miejscu zakorzenić. Nie budują nowej warstwy, która wzbogaca to miasto.
Rozmawiał Tomasz Reich
Książkę można kupić pod tym linkiem.