SpalTęczę/ UratujTęczę o popularnej akcji w sieci z jej twórcami Piotrem Ciupińskim i Jakubem Wronkowskim rozmawia Tomasz Reich
Czy SpalTęczę /UratujTęczę to dobry pomysł na rozmowę o przestrzeni miejskiej?
Do tej pory nie istniało takie miejsce, gdzie ludzie mogli się wypowiedzieć. Chcieliśmy stworzyć pewnego rodzaju platformę do wypowiedzenia się na temat tej wciąż budzącej kontrowersje instalacji. Mamy siedzibę na ul. Mokotowskiej, w związku z tym widzimy tęczę z okna. Widzimy jak płonie, widzimy te wszystkie pikiety w jej obronie lub przeciwko niej oraz narastającą agresję po obu stronach konfliktu. Stworzyliśmy więc stronę, na którą każdy może wejść, wyrazić swoje zdanie i w ten sposób niejako dać upust swym emocjom. A lepiej, żeby zrobił to wirtualnie, niż w rzeczywistości. Działa to trochę jak wentyl: chodzi o spuszczenie powietrza.
Nie jesteśmy ani za, ani przeciw tęczy. Nie opowiadamy się po żadnej ze stron. Nie zrobiliśmy tego na zlecenie żadnej partii politycznej czy środowiska społecznego. Nie pobieramy od nikogo za to wynagrodzenia, nie zarabiamy na tym, ani nie jest to dla nas „fabryka lajków”. To projekt kreatywny, mający wywołać określoną reakcję. A dla nas najlepszym efektem byłoby przeniesienie dyskusji na temat tęczy do internetu i pozbycie się związanych z nią agresywnych działań w przestrzeni publicznej.
Pracowaliśmy nad projektem parę miesięcy. Ważyliśmy każde zdanie, każde słowo, które znajduje w się treści na naszej stronie. Chciałbym podkreślić jeszcze raz – nasze oficjalne stanowisko w kwestii tęczy na pl. Zbawiciela jest neutralne. Od samego początku zakładaliśmy w komunikacji, że nie będziemy opowiadać się “za” lub “przeciw” i że będziemy transparentni. Proszę zauważyć, że nie ukrywaliśmy naszych tożsamości – nazwy naszych firm pojawiły się na stronach ratuj/spal tęcze w dniu startu projektu
Wyniki plebiscytu zaskoczyły Was?
Wyniki nas nie zaskoczyły, głosy w tej skali są rozłożone prawie po równo, co pokazuje, że nie ma jednoznacznej opinii. Zaskoczyła nas na pewno popularność i zaangażowanie użytkowników nie tylko w Warszawie i w Polsce, ale na całym świecie. Na dzień dzisiejszy, od wtorku oddano prawie 60 000 głosów a na stronę weszło prawie 200 000 unikalnych użytkowników.
Nie obawiacie się, że Wasz projekt może tylko podsycić negatywne nastroje?
Nie obawiamy się. Strona daje dwie opcje, równie dobrze służyć do zamanifestowania pozytywnych nastrojów.
Nie sądzimy, że gdybyśmy nie stworzyli tej strony, tęcza na Placu Zbawiciela byłaby bezpieczniejsza i wszyscy przestaliby o niej mówić. Wystarczy zobaczyć nagłówki niektórych artykułów pytające wprost, Czy tęcza w tym roku spłonie? Mamy dość wandalizmu dlatego oddaliśmy przestrzeń w której można, wypowiedzieć się wirtualnie. Strona ma być wentylem, spuszczającym emocje. Mówimy, chcesz ją spalić? Spal ją w sieci. My tylko te emocje przenieśliśmy w jedno miejsce.
Wyniki głosowania będą dostępne w sieci, ale czy zamierzacie je komuś przekazać później komuś?
Myślę, że powstanie case study z infografiką dotyczące akcji, które zamieścimy w sieci. Samych wyników nie zamierzamy nikomu przekazywać. Każdy kto się będzie nimi chciał posłużyć, może wejść na stronę i zobaczyć rezultat głosowania i statystyki. Nie zbieramy też danych o użytkownikach, dlatego nie ma mowy o wykorzystaniu ich do dalszej promocji w przyszłości. Konieczność zagłosowania przy pomocy jednego z 3 mediów społecznościowych ma na celu zachowanie wiarygodnego charakteru głosowania. Chcieliśmy uniknąć manipulacji przy wielokrotnym głosowaniu przez pojedynczego użytkownika. Strona tylko weryfikuje te dane które udostępnia publicznie. Zresztą zagłosowanie nie jest przymusowe.
Czy o tęczy nie powinni wypowiadać się wyłącznie mieszkańcy Warszawy?
Gdyby to organizował Ratusz, z pytaniem co zrobić z tęczą, wtedy tak. Nasza sonda zbiera opinie wszystkich, którzy chcą się w tym temacie wypowiedzieć. Proszę zwrócić uwagę że dyskusja na temat tęczy toczy się w różnych miastach, dlatego pozwoliliśmy wypowiedzieć się wszystkim. Nie jest to możliwe również ze względów technicznych. Oczywiście jesteśmy w stanie wyseparować ile głosów przyszło z Warszawy, ale przecież nie będziemy wiedzieć, czy ten głos oddał warszawiak, czy gość stolicy.
Jakie opinie otrzymujecie od ludzi, bo przecież taka akcja musi budzić zainteresowanie?
Opinie są bardzo różne od negatywnych przez neutralne, aż po entuzjastyczne. Nie ma jednoznacznych. Jedni twierdzą, że jesteśmy farmą lajków, inni że działamy dla jakiejś organizacji, jeszcze inni – że jest to element kampanii wyborczej. Żadna z tych opinii jest nieprawdziwa. Z drugiej strony ludzie popierają taką akcję, cieszą się, że mogą wypowiedzieć się w tej kwestii. Efekt został osiągnięty wywołaliśmy szeroką dyskusję w bardzo wielu miejscach w sieci. Zarówno w formie komentarzy pod udostępnianymi przez internautów linkami, jak i pod artykułami w mediach, które o akcji napisały.
Czy planujecie kolejne akcje na temat przestrzeni publicznej w Warszawie?
Na razie o tym nie myśleliśmy, ale popularność naszej strony wskazuje, że taka forma wypowiedzenia się jest ludziom potrzebna i chętnie biorą w niej udział. Zobaczymy.
Rozmawiał Tomasz Reich
Możesz śledzić nas na Twitterze.
Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas, dziel się opiniami.