Wydawnictwo BOSZ przedstawia nowość wydawniczą „Warszawa lata 80.”, kolejną część z cyklu FOTO RETRO. Książka ukazuje się pod patronatem Nowej Warszawy.
Warszawa, lata 80., to piąty już album z serii Foto Retro, przypominający dzieje stolicy w czasach PRL-u.
Ostatnia dekada przed upadkiem komunizmu, nie przyniosła już ważnych inwestycji budowlanych i drogowych w mieście. Pogłębiający się kryzys, szarość codziennego dnia wyczuwalna jest na rezentowanych fotografiach.
Jednocześnie Warszawa była świadkiem ważnych wydarzeń tej dekady – karnawału „Solidarności”, wprowadzenia stanu wojennego, kolejnych wizyt Jana Pawła II w Polsce, wreszcie upadku komunizmu w 1989 roku. Pokazujemy je na zdjęciach, których większość pochodzi z Narodowego Archiwum Cyfrowego.
Album opatrzony słowem wstępnym autorstwa Joanny Szczepkowskiej.
Fragment wstępu:
Wszystko w tym czasie było inne, bo tworzyło się to poczucie wspólnoty – to MY – za którym dzisiaj tak często tęsknimy. Czy jako klienci sklepów, sprzedawcy, motorniczy tramwajów, czy pasażerowie, wszyscy żyliśmy w oczekiwaniu na decyzje strajkowe. Jaki będzie? Ostrzegawczy? Powszechny? Pytaliśmy się siebie nawzajem na ulicach.
Byłam pewnie jedną z nielicznych warszawianek, które poznały klimat stanu wojennego w godzinie jego wprowadzenia, w nocy w środku miasta. Z 12 na 13 grudnia byłam na jakimś kameralnym przyjęciu i nagle okazało się, że nie działają telefony, nie mamy jak zamówić taksówek. Cudem jakimś w samym środku zaśnieżonej ulicy Waryńskiego pojawiła się taksówka. Wracając na moją starówkę, jechaliśmy przez ulice Śródmieścia, a ja w tej śnieżnej poświacie pierwszy raz zobaczyłam przedziwnie
ubranych mężczyzn, którzy pilnowali jednego ze skrzyżowań. Na twarzach mieli wielkie ochronne tarcze.
W tym momencie taksówkarz odebrał jasny nakaz z centrali. Ma zostawić pasażera gdziekolwiek jest
i zgłosić się natychmiast do bazy, razem z innymi taksówkarzami. Sądził, że to zapowiedź strajku,
i zatrzymał się w samym centrum, tłumacząc, że musi jechać do domu po śpiwór. Odwołałam się wtedy do jego sumienia jako warszawskiego taksówkarza. Zawiózł mnie na szczęście do domu i do rodziny.
A Warszawa po 13 grudnia? Naprawdę nie musiałabym wychodzić z domu, żeby pamiętać szereg obrazków…